- Jesteśmy na miejscu.- powiedział Alan i wysiadł z samochodu.
Duży budynek z każdej strony otoczony ochroniarzami. Jakieś laski darły się jak pojebane.
- Okeej.- pomyślałam i poszłam za bratem.
- Alankuuuu...- zaczęłam jak weszliśmy do środka.
- Powiedz w prost co chcesz?
- A czy ja muszę coś od ciebie chcieć ?
- Yhy..
- Grrr.. no dobra. Zaśpiewasz ze mną jedną piosenkę? Proszę..- zrobiłam do niego maślane oczka i słodko się uśmiechnęłam.
- No chyba cię jebło.
- Tak? To ja zaraz zadzwonię do mamy i powiem jej jakie ty gazety czytasz!- powiedziałam do niego jak małe dziecko i wyciągnęłam komórkę.
- Dobra siostrzyczko. Oczywiście, że z tobą zaśpiewam.- poprawił grzywkę.
- Kocham Cię! No to idziemy!- pocałowałam go w policzek i zaczęłam ciągnąć na scenę.
- Ale że teraz?!
- No nie kurwa jak wszyscy wyjdą. Chodź!- krzyknęłam mu do ucha i już po chwili byliśmy w centrum uwagi.
- Co bierzemy?- zapytałam wystraszonego Alana.
- Ty chcesz tutaj, teraz śpiewać?!
- Yhymm... może być All About Us?
- Może. Dobra muszę wziąć się w garść. Przecież laski kochają chłopaków, którzy śpiewają.- mówił sam do siebie a ja patrzyłam (paczyłam dla Anii . :D) na niego jak na idiotę.
- Ciebie na pewno nie podmienili w szpitalu?- zapytałam Alana. On chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo w głośnikach zabrzmiały pierwsze dźwięki "naszej" piosenki.
- Dasz radę.- puściłam mu oczko i wzięłam głęboki wdech. Zaczęliśmy śpiewać. Wszyscy dokładnie się w nas wpatrywali, ponieważ ja i Alan strasznie wczuliśmy się w tą piosenkę. Założę się nawet, że nie jedni pomyśleli, że jesteśmy parą. Skończyliśmy. Na sali rozległy się głośne oklaski i owacje. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny. Jak chodziliśmy na karaoke w Nowym Jorku nigdy nie było tak dużo ludzi i oglądało nas tylko parę człowieków nie to co teraz.
- Jesteście świetni... - Powinniście zacząć nagrywać.- Pasujecie do siebie. - jak usłyszałam to ostatnie zaczęłam się tak brechtać jak nienormalna i walnęłam brata w ramię. - Chłopaczku ty mój!
- Zamknij się, bo mi laski odstraszasz!- dźgnął mnie w biodro.
- Pff.. i tak Cię żadna nie chce.
Postanowiliśmy trochę ochłonąć i wyszliśmy z Alanem na zewnątrz. Od razu zrobiło mi się lepiej.
- Alan dziękuję, że ze mną zaśpiewałeś. Było cudownie. Widziałeś kiedyś żeby aż tyle ludzi nas oglądało?
- Nie. Właśnie pierwszy raz taka wielka publiczność była. Nie ma za co. Wiesz przecież, że Cię kocham.- powiedział i lekko mnie przytulił. Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy. Na schody weszło pięciu przystojnych chłopaków.
- Cześć wam!- powiedział pasiasty.
- Hej.- odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Jestem Louis. To jest Harry.- pokazał na Loczka.- Liam.- chłopak w koszuli w kratę.- Zayn.- wskazał na ślicznego mulata o brązowych oczach w niebieskiej bejsbolówce.- A to jest Niall.- blondynek z niebieskimi paczadłami.
- Amy, Alan.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Byliście naprawdę świetni.- chłopak z loczkami... mhmm... Harry? Tak. Chyba Harry.
- Wiemy.- powiedział nie skromnie mój brat i objął mnie ramieniem.
- Długo jesteście razem?- zapytał Louis.
- Pojebało Cię?! Ja z nim?! Niee no w tej chwili to mnie obraziłeś. To jest mój B-R-A-T!- przeliterowałam mu ostatnie słowo.
- Serio? Naprawdę myślałem, ze jesteście parą.
- To ty już lepiej nie myśl, bo coś ci nie wychodzi.- pokazałam mu język.
- Ej nudno tutaj strasznie...- powiedział Alan.
- Idź wyrwij jakąś dupę i ją przeleć to się rozerwiesz.- rzuciłam, ale od razu tego pożałowałam, bo dostałam w łeb od brata.
- Chodźmy do nas!- krzyknął Zayn.
- Do Was?- zapytałam zdziwiona.
- No a dlaczego nie?
- Bo my się prawie w ogóle nie znamy?- odpowiedziałam mu z głupią miną.
- Wiemy jak macie na imię. Wy wiecie kim my jesteśmy, więc się znamy.
- Kim niby jesteście?
- One Direction?- Loczek.
- One co?- zapytał głupio Alan.
- Czyli nie wiecie. Jesteśmy piosenkarzami i tworzymy zespół One Direction.- wyszczerzył się Liam, który dopiero pierwszy raz się odezwał.
- Aaaa... wiedziałam, że skądś was kojarzę, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- No to teraz możemy jechać.- powiedział Niall i ruszyliśmy do czarnego siedmioosobowego vana chłopaków. Droga przebiegła nam na poznawaniu się, śmianiu i różnych wygłupach. Z racji tego, że było już ciemno nie wiedziałam w ogóle gdzie dojechaliśmy. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do domu, a raczej do wielkiej oświetlonej willi chłopaków.
- Wow.- wydusiłam z siebie, a reszta się zaśmiała.
Weszliśmy do środka i zareagowałam drugim wow. Mieli pięknie urządzony salon, chyba ze wszystkimi sprzętami. Zayn od razu pobiegł do stojącego w lewym rogu barku i wyciągnął z niego parę flaszek wódki.
- Impreza!-krzyknął mulat i położył prowiant na stół.
- Rozgośćcie się.- powiedział chyba najspokojniejszy z tej całej zgrai Liam i poszedł do kuchni.
- Pomóc Ci w czymś?- zapytałam go.
- Jeśli chcesz.- uśmiechnął się miło i poszliśmy przygotować coś do jedzenia.
Kuchnia była mego wielka i jak salon zaopatrzona w przeróżne dziwne sprzęty.
Zrobiliśmy chyba ze cztery talerze kanapek plus jakieś szybkie sałatki.
- Ty serio z nimi mieszkasz?- pokazałam na salon, w którym chłopaki razem z moim bratem odstawiali jakąś szopkę.
- Tak, ale naprawdę jest super. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a nawet można powiedzieć rodziną.- odpowiedział.- Ok. Bierzemy to?
- Pewnie. Chodźmy.
Jedzenie, picie, gadanie, śmianie się i tak na zmianę. Byliśmy już lekko wstawieni i Louis zaproponował nam grę w butelkę.
- Ej nie! Ja jestem tutaj jedyną dziewczyną!-zaprzeczyłam.
- Peszek.- wyszczerzył się Harry.
Pierwszy kręcił Louis. Wypadło na Liama.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytał zadowolony Lou.
- Prawda.- odpowiedział pewnie Li.
- Ok. Podoba Ci się Amy?
Liam lekko się zaczerwienił, ale odpowiedział. - Tak. Jest bardzo ładna, ale ja mam Danielle.
Wypuściłam powietrze z ust. Danielle to pewnie dziewczyna Liama.- pomyślałam.
Teraz kolej Liama.
- Harry?
- Wyzwanie.- powiedział uradowany Lokers.
- Ok. Przyliż się z Amy, ale tak porządnie.
- Co ?!- krzyknęliśmy jednocześnie. Mimo, że byłam trochę podcięta to jeszcze wiedziałam co robię. Harry z resztą też.
- No nie umiecie?- zapytał zdziwiony Li.
- Umiemy.- powiedział oburzony kędzierzawy i popatrzył na mnie lekko się uśmiechając.
- Dobra, chodź.- powiedziałam i wstałam z podłogi.
Harry podszedł do mnie i przyciągnął lekko do siebie. Popatrzyłam się w jego zielone tęczówki i to był mój błąd. Zatopiłam się w nich i nawet nie wiedziałam kiedy Loczek zbliżył się do mnie i zaczął lekko muskać moje wargi. Zaczęliśmy cię całować coraz namiętniej. Zapomniałam o wszystkim. Słyszałam tylko owacje chłopaków i ciche mruczenie Harrego. On świetnie całował. Nasze języki tańczyły dziką sambę. Wreszcie niechętnie się od siebie oderwaliśmy. Jeszcze raz spojrzałam na tego jego piękne paczadła i lekko uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam na swoim miejscu. Odwzajemnił uśmiech i przysiadł koło mnie. Jeszcze jakąś godzinę chodź już nie co spokojniej i bez większych sensacji graliśmy. Wypiliśmy jeszcze kilka kolejek i później film mi się urwał.
Jakoś tak lubię ten rozdział. ;D
Dziękuję za 3 komentarze pod poprzednim postem. Miło.. ;)
Na blogu pojawiła się ankieta. Nie wiem czy to opowiadanie zakończyć po 10 rozdziałach czy ciągnąć dłużej?
Strasznie dziękuję Anii, bo to po jej reklamach ktoś tutaj w ogóle wchodzi.
4 komentarze= nowy rozdział <3
OO Haroldzik?:* W sumie myślałam, że to będzie o tym drugim,ale opowiadanie dopiero się rozkręca, więc wszystko jest możliwe ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że paczysz (haha ;D ) na źródła ruchu sieciowego.;P
I już wiem po co ci była ta piosenka ;).
A xox
Ty tylko o Lizaniu myslisz :*:*
OdpowiedzUsuńMi się Podoba ..:*
:* pisz i nie marudź .. wyczuwam tu ostre jazdy ;*:*
Haha.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna.
Czekam na kolejny .. Aaa.. komentować !
Pozdrawiam : youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
Czekam na kolejny :) fajny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
OdpowiedzUsuńten rozdział super :D
Pisz szybko ;)
Wpadaj do mnie:
http://szczesliwa-tylkoztoba.blogspot.com/
Mwahh <3
super :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next
zapraszam do mnie 1d-what-makes-you-beautiful.blogspot.com