niedziela, 21 października 2012

Epilog

* 4 lata później*

Ja i Harry jesteśmy ze sobą od 4 lat. Rok temu wzięliśmy ślub, a teraz spodziewamy się małego Hazziątka. Tak. To będzie chłopiec. Razem z naszymi przyjaciółmi mieszkamy w wielkiej willi w Londynie. Z Emily jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, no ale co się dziwić spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Razem zz chłopakami tworzymy jedną wielką rodzinę. Czasami zastanawiam się czy to czasami nie jest jeden piękny sen, ale wtedy odwracam głowę i widzę uśmiechniętą mordkę Harrego. Czy chciałabym w moim życiu coś zmienić? Nie. Mam wszystko. Miłość, przyjaźń i tak naprawdę wielką rodzinkę.


*oczami Emily*

- Kocham Cię Zayn.- powiedziałam i namiętnie pocałowałam chłopaka. Tak. Ja i Zayn jesteśmy razem. Od tamtej scenki na kanapie jesteśmy nierozłączni. Zayn jest moim najlepszym przyjacielem, a za razem moją miłością. Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Z rodzicami nie utrzymuje kontaktu. Podobno gdzieś tam sobie żyją razem, ale mnie to już nie obchodzi. Mam wszystko co zawsze chciałam mieć. Wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierają, kochającego chłopaka, a teraz nawet już narzeczonego. Czego chcieć więcej? Czasami ludzie nie doceniają tego co mają. Żyją tylko żeby przeżyć, ale ja nauczyłam się cieszyć chwilą i tego będę się trzymać do końca moich dni.



pechowa 13? 
jak widzicie to juz koniec tego opowiadania, ale nie koniec bloga. moze w nastepnym tygodniu pojawia sie bohaterowie nastpenego opowiadania. dlaczego skonczylam to opowiadanie? po pierwsze nikt tego nie czytal a po drugie to mam pomysl na druga historie i chcialam ja zaczac szybko pisac. 

teraz prosze kazdego kto przeczytal chociaz kawalek tego opowiadania o komentarz. moze to byc nawet glupia kropka. dla mnie to i tak bedzie wazna kropka. ;D 
dziękuje . ;3

sobota, 6 października 2012

Rozdział 12

- O kurwa...- tylko tyle powiedziałam jak zobaczyłam kto dzwoni.
- Co jest?- zapytał troskliwie Harry.
- Dzwoni Josh.- zaczęłam, a on zrobił pytającą minę.- Mój były.
- Odbierzesz?
- Muszę.
- Słucham... czego chcesz?... nie... po co?... zrozum, że ja ułożyłam sobie życie bez ciebie! Mogłeś myśleć wcześniej... nie dzwoń więcej...no to masz problem... spierdalaj!- krzyknęłam na koniec i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Co chciał?- zapytał Loczek.
- Spotkać się, ale tak jak słyszałeś nie zgodziłam się.- uśmiechnęłam się do niego i złapałam za rękę.
- Końcówka była najlepsza.- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.


*tydzień później oczami Emily*

Od dwóch dni mieszkam z One Direction i Amy. Tak wyprowadziłam się z domu. Przez ostatnie kilka tygodni to było piekło...Cieszę się, że wreszcie się z tego uwolniłam. Siedziałam tak zamyślona na kanapie kiedy poczułam czyjąś obecność. Obróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Zayna. Próbowałam odwzajemnić smile, ale chyba trochę mi nie wyszło, Bo Mulat zaczął się głośno śmiać.
- Z czego się śmiejesz?- zapytałam smutnym głosem.
- Ten wymuszony uśmiech wyszedł Ci bardziej jak grymas. Co się stało? Od kilku dni jesteś jakaś nieobecna?-mówił, a jego oczy były przepełnione troską.
- Nie wszystko ok.
- No przecież widzę. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.- faktycznie. Po tej nocy, którą spędziłam z Zaynem w pokoju i ogólnie po tym całym dniu strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mówiliśmy sobie wszystko. Chociaż nie... ja nie powiedziałam mu o jednym. Nie chciałam już dłużej ukrywać przed nim prawdy i postanowiłam, że teraz mu to powiem.
- Zayn... bo ty nie wiesz wszystkiego.- on zrobił zaciekawioną minę, a ja kontynuowałam.- Pamiętasz jak zawsze jak byłam z Tobą to później nie chciałam wracać do domu? A wiesz dlaczego? Bo zawsze jak przychodziłam ojciec był sam w domu.- łzy zaczęły spływać mi po policzkach.- Matka pracowała czasami 24h na dobę i nie wracała w ogóle do domu, a ja tam przeżywałam piekło. Na początek on przychodził do mnie w nocy. Macał mnie. Ja się broniłam, ale on był silniejszy.- płakałam, a Zayn słuchał tego z przerażeniem w oczach.- Kiedyś jak wróciłam z domu on przyparł mnie do ściany i zaczął rozbierać. Wyrywałam mu się, ale to było na nic. Przeniósł mnie do sypialni jego i matki i tam to się stało. Tam pierwszy raz mnie zgwałcił. Później to samo było co noc... A pamiętasz jak się poznaliśmy? Wiesz kto się do mnie dobierał? No oczywiście, że mój kochany tatuś.- śmiałam się zdenerwowana przez łzy.  Zayn oszołomiony tym co powiedziałam mocno mnie do siebie przytulił, a ja wtedy rozpłakałam się już na dobre. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie pewnie z 10 minut, ale ani mi, ani Zaynowi to nie przeszkadzało. Gdy już się ogarnęłam odkleiłam się od Zayna. W jego oczach widziałam łzy. Ale dlaczego?
- Zayn... dlaczego Ty płaczesz?-zapytałam i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Bo nie wiem jak ojciec mógł zrobić coś takiego własnej córce.- wydusił z siebie.
- Chuj mu w dupę. Nienawidzę go.
- Już nigdy nie wrócisz do domu.- powiedział stanowczo Mulat.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Będziesz spała u mnie w pokoju. Zmieścimy się.- rzucił.
- Dziękuję Zayn.-odgarnęłam włosy z twarzy i mocno się w niego wtuliłam. Nagle on oderwał się ode mnie i chwycił mój podbródek.
- Przepraszam, ja wiem, że to może zniszczyć naszą przyjaźń, ale ja już nie wytrzymam.- oznajmił i chyba najdelikatniej jak umiał pocałował mnie w usta. Najpierw byłam oszołomiona, ale po chwili zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Jego wargi były strasznie ciepłe. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz kiedy nasze języki się złączyły. Zayn co chwilę lekko przygryzał moją wargę na co ja się uśmiechałam. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy wyszczerzyłam się do Zayna i powiedziałam:- To na pewno nic nie zniszczy. Teraz powstanie coś nowego. 
- Od zawsze chciałem to usłyszeć.- uśmiechnął się i jeszcze raz musnął moje usta.




Cześś. Jak się podoba 12 rozdział ? 
Za tydzień dodam chyba ostatnią już część tego opowiadania.
Myślałam, że będzie więcej komentarzy jeśli czyta to 13 osób, a tutaj 4 komentarze...

5 komentarzy= nowy rozdział.

piątek, 28 września 2012

Rozdział 11

*oczami Amy*
Obudziłam się w objęciach Harrego i postanowiłam zrobić mu śniadanie do łóżka. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w to i zeszłam na dół.
- Hej.- powiedziałam do siedzącego przy stole Liama.
- No cześć.- odrzekł uśmiechnięty.
- A temu co?- zapytałam pokazując na Nialla, który trzymał głowę w lodówce. Liam tylko wzruszył ramionami i poszedł do salonu oglądać Toy Story.
- Emm.. Niall?
- Hm?- odparł nawet na mnie nie patrząc.
- Co ty robisz?
- Szukam jedzenia?- powiedział do mnie z głupią miną.
- Od pięciu minut?- zaśmiałam się.
- Idę do sklepu. W tej lodówce nic nie ma.- rzucił wychodząc z lodówki. Ja w tym czasie przyszykowałam chleb na kanapki (tak wiem oryginalna jestem) i otworzyłam świętą rzecz (czyt. lodówkę). Jak to Niall powiedział nic w niej nie było. Pomijając tylko fakt, że była zapchana po brzegi. Wyciągnęłam szynkę, ser żółty, pomidory i zrobiłam kilka kanapek dla mnie i dla Harrolda.
Lekko pchnęłam drzwi do naszej tymczasowej sypialni. Znaczy dla mnie tymczasowej, bo pojutrze wraca mama, czyli jutro muszę się wyprowadzić. Nie tylko nie to. Bez tej całej piątki przygłupów, w sumie szóstki razem z moim bratem będzie tak pusto, cicho...Łzy stanęły mi w oczach. Ej! Amy ogarnij, przecież oni mieszkają kilka minut grogi od ciebie. Pfuuu.. dobra.  Chwila słabości. Położyłam tacę z kanapkami na stól i postanowiłam obudzić Harrego.
- Harry...- zamruczałam mu do ucha.
- Yhymm..- pomamrotał coś i odwrócił się na drugi bok.
- Okej. Drugie podejście.
- Harry śniadanie.
- No dobra.- teraz położył się na plecy. Nie ja go zabiję za chwilę. Trzecie podejście. Jak nie wstanie to mu obetnę włosy. Chwyciłam lekko Harrego i obróciłam go tak, że teraz leżał na plecach. Usiadłam na nim okrakiem i wpiłam się mocno w jego usta. Przez kilka sekund nie było żadnej reakcji, ale po chwili Harry zaczął odwzajemniać pocałunki. Całował lepiej niż podczas dnia normalnie... muszę to wykorzystywać. Po kilku minutach całowania Harry totalnie się rozbudził i zaczął podwijać mi bluzkę, ale ja oderwałam się od niego i wstałam z łóżka ledwo dysząc.
- Harry zabiję cię. Przez ciebie nie mogę oddychać.
- Yhym.. ciekawe kto mnie zaczął całować.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Grr.. dobra. Tutaj masz śniadanie.- pokazałam na stolik.
- Dziękuję.- podszedł do mnie i lekko musnął mój policzek.
Gdy razem z Harrym zjedliśmy śniadanie, zeszliśmy na dół, gdzie odbywały się jakieś dzikie sceny. Louis gonił Zayna, który trzymał jego białe bokserki w marchewki, Liam najspokojniejszy z tej całej zgrai oglądał sobie film, a Emily tańczyła do I sexy and I know it. Emily?! Co ona tu robi w ogóle? Dobra mniejsza... A ?Niall? Niall wlaśnie wyszedł z kuuchni z miską popcornu.
- Wiecie co? Wezmę sobie pierdolony popcorn, usiądę na pierdolonym krześle i będę oglądał show!- krzyknął i uśmiechnięty od ucha do ucha usiadł sobie.
No to faktycznie było show. Jak tak Lou gonił Zayna, on popatrzył jak Emily wywija tyłkiem, nie zauważył leżącego na podłodze plecaka i wyjebał jak długi. Niall zacząć rechotał jak pojebany dopóki nie spadł z krzesła. Chociaż nie. Wtedy też się śmiał.
- Ogar!- krzyknęłam, a wszyscy jak na rozkaz stanęli na baczność przede mną.
- Macie ogarnąć ten burdel. Zayn oddaj bokserki Louisowi. Emily opatrz Zayna. Niall posprzątaj popcorn. Liam ty sobie oglądaj dalej. Harry ty mnie pocałuj.- powiedziałam, a gdy wszyscy odeszli Harry zaczął mnie całować. Objęłam go nogami w pasie i ruszyliśmy na górę. Gdy weszliśmy do pokoju Harry delikatnie położył mnie na łóżku i zaczął ściągać bluzkę. Nagle zadzwonił mój telefon. Wkurzona wstałam i wzięłam komórkę.
- O kurwa...- tylko tyle powiedziałam jak zobaczyłam kto dzwoni.




Tadam!! 
Taki oto rozdział. Bo Mirka z Łucją męczą. 
Nie ma to jak zmienić status na fb.. haha . :D 

Jak myślicie kto dzwoni do Amy? :D 
6 komentarzy= nowy rozdział .

P.S W ankiecie 9 osób zaznaczyło, że czyta szkoda, że jest ledwo 5 komentarzy...

P.S2 To już chyba końcówka tego opowiadania na tym blogu. Planuje pisać więcej historii, ale nie będę zakładać nowych blogów tylko na tym samym wszystko. Alee najpierw musze czytelników mieć.. 

W niedzielę Enej . :D Lubicie? 

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 10

*oczami Emily* 

- Eee...Zayn?- zapytałam z głupią miną widząc jak chłopak kładzie się na fotel i przykrywa koszulkami.- Pojebało?
- No co?
- Masz zamiar tam spać może?
- No a gdzie mam iść?- Matko jak on teraz fajnie wyglądał... białe bokserki wystające z hawajek+ goła klata i te włosy. Niet!( dla Mirki <3) O czym ja myślę?! Przecież ja się nie mogę w nim zakochać, bo ja go nie lubię. Ja pierdole czy ze mną jest już tak źle, ze gadam sama ze sobą i nie słucham co Mulat do mnie gada?
- Hahaha... No. Mógłbyś powtórzyć?- zapytałam udając głupią. Zayn tylko się zaśmiał.
- O czym ty myślisz?- Chyba o kim chciałeś powiedzieć...
- Tak sobie myślę, że kolor ścian pasuje do pościeli.- palnęłam.
- Aha...no tak.- mruknął Zayn.- No to ten. Dobranoc.- uśmiechnął się.
- Nie Zayn. Przecież ty nie możesz tam spać.
- Dlaczego?- Kto go nauczył takie dziwne miny robić? Zaczęłam się śmiać.
- Tak to jest śmieszne.- powiedział.
- Hahahahahha...twoje miny mnie rozbierają. Hahahaha.- mówiłam pomiędzy napadami śmiechu.
- Rozbierają mówisz?- uśmiechnął się cwaniacko i zaczął stroić really dziwne miny.
- Pedał ? (dla Łucji <3)
- Co ty powiedziałaś? Słyszałem.- wstał z fotela.
- No to jak słyszałeś to po co pytasz co powiedziałam?- Ja pedał?- zaczął się do mnie zbliżać.
- Emmm.. wiesz pewności nie mam.- weszłam na łóżko, Zayn też. Cofałam się, aż w końcu trafiłam na ścianę. Uśmiechnęłam się do Mulata najszerzej jak potrafiłam.
- To dobranoc!- krzyknęłam i szybko wślizgnęłam się pod kołdrę i zakryłam się nią cała. Po chwili poczułam, że ktoś- zapewne Zayn- ściąga ze mnie kołdrę.
- Zayn jestem naga!!- krzyknęłam.
- Serio?!- zerwał ze mnie kołdrę, a ja zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Nie idioto!- Zayn się ogarnął, a jak zobaczyłam jego wzrok zaczęłam:- Yyy.. chciałam powiedzieć. Nie ładny...?- Mulat pokręcił przecząco głową.- Piękny...?- znowu... dlaczego on to robi?- No dobra! Mega przystojny i seksowny mężczyzno.
 - No to rozumiem. Wiedziałem, że na mnie lecisz.- powiedział zadowolony.
- Tego nie powiedziałam.- zaprzeczyłam stanowczo siadając na łóżku po turecku.
- Ale pomyślałaś...
- Co ty możesz wiedzieć co ja myślę? Idź spać!- położyłam się z powrotem, a zaraz koło mnie Zayn. Popatrzyłam na niego jak na debila.
- Yyyy...
- Ej to jest moje łóżko!- zaczął.- Mam warunki! Jeśli chcesz ze mną spać...
- Tak! O niczym bardziej nie marzę!- przerwałam mu.
- Nie przerywaj mi! Jeśli chcesz ze mną spać. Po pierwsze nie możesz zabierać mi kołdry. Po drugie nie możesz wstać wcześniej niż o 13 rano. Po trzecie nie możesz mnie bić, a po czwarte to musisz mi dać buziaka na dobranoc.- wyszczerzył się do mnie.
- Ok to teraz ja. Na pierwsze się zgadzam, na drugie zgadzam się z wielką przyjemnością, nad trzecim się zastanowię, a nad czwartym to też pomyślę.
- Nie ma czasu na myślenie, bo już idziemy spać. A buziaka na dobranoc daje się przed nocą jak sama nazwa wskazuje.- powiedział jak jakiś uczony wielki.
-Nie no co ty kurwa. Dobra. Dawaj policzek.
- Policzek?!- pisnął.
- No nie kurwa rękę ci będę całować.- Zayn przysiadł się do mnie. Teraz siedzieliśmy sobie na przeciwko siebie.
- Ej, ej, ej! Ty musisz mnie jeszcze przeprosić za pedała, za idiotę i jeszcze teraz buziak na dobranoc. To jest 3 razy w policzek, a jakby to dodać wszystko do siebie to jest raz w usta.- uśmiechnął się zadowolony.
- Ohh.. God why?- powiedziałam unosząc ręce do góry. Zbliżyłam się do Zayna i spojrzałam w jego brązowe tęczówki. Magia. Gdy nasze usta się spotkały na początek chciałam od razu przerwać pocałunek, bo to miał być tylko taki buziak, ale jak już posmakowałam jego warg odechciało mi się przestawać. Zayn przyciągnął mnie do siebie, zmuszając tym samym abym usiadła mu na kolanach. Zrobiłam to co chciał i wplątałam palce w jego kruczoczarne włosy. Jego usta smakowały jak czekolada. Całowaliśmy się pewnie kilka dobrych minut. Gdy już się od siebie oderwaliśmy nie wiedziałam co mam zrobić. Spuściłam wzrok. Nie mogłam spojrzeć mu teraz w oczy. Zayn chyba to zauważył. Objął mój podbródek i dzwignął do góry. Teraz już musiałam to zrobić. W jego tęczówkach widziałam chyba radość. Mulat przysunął mnie bardziej do siebie i teraz już bardzo delikatnie musnął moje usta. Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go w policzek.
- Dobranoc Zayn.- powiedziałam i położyłam się pod kołdrę.
- Dobranoc.- Brązowooki zrobił to samo. Gdy tak leżałam na plecach poczułam, że Zayn łapie moją dłoń. Udawałam, że śpię. -Przecież ja go nie lubię.- pomyślałam.- Nie. Już chyba go lubię. I tak zasnęłam rozmyślając o tym, czy ja nie lubię Zayna czy już jednak go lubię?



Tadam!
Rozdział dla Mirki i Łucji. ;***
Rozdział jest .. taki pisany trochę na szybko i krótki. 

Mirka nie ma lodówki. 

6 komentarzy= nowy rozdział. Anonimki proszę o podpis. :D

dziękuję, dobranoc. ;3

sobota, 22 września 2012

Rozdział 9

- Mówię wam, spóźnimy się.- zaczęła Emily kiedy lekko spóźnieni szliśmy w stronę kina.
- Przeżywasz jak mrówka okres. Zdążymy.

*w kinie*
- Wy!- krzyknął Harry do Emily i Zayna.- Po bilety! My!- pokazał na siebie i na mnie.- Po prowiant. Reszta czeka!
- Dobrze tato.- rzucił Niall i na nic nie patrząc usiadł sobie na środku korytarza.

*oczami Emily*
Nosz ja pierdole ... Dlaczego ja muszę iść akurat z tym debilem?!
- Proszę.- powiedział Zayn i przepuścił mnie w drzwiach do kasy.
- Powiedz normalnie, że chcesz mi się na dupę popatrzeć, a nie udajesz gentelmana.- prychnęłam.
- Ostra. Lubię takie.- zaśmiał się. Postanowiłam się już do niego nie odzywać, ale on oczywiście musi coś mówić cały czas.
- Jak się czujesz po tym wszystkim?
- Dobrze ?- odpowiedziałam mu z głupią miną, a on chyba zrozumiał, że nie mam ochoty z nim rozmawiać. Ok. Może jest przystojny... no dobra. Jest strasznie zajebiście przystojny i seksowny, no ale jak można włosy 45 minut układać i mieć zawsze przy sobie lusterko?! Przecież to chłopak jest. Chyba. Na pewno. Nie wiem.
- Kupuj.-powiedziałam jak doszliśmy do kasy, ale Mulat zaczął sobie pogwizdywać i rozglądać na wszystkie strony.
- Zayn?
- Nieee ja wcale nie zapomniałem portfela.- rzucił.
- No chyba cię jebło! Wyciągaj portfel, kupuj bilety i płać, bo się spóźnimy!- krzyknęłam podchodząc bliżej do niego.
- No ale nie mam portfela! Jak chcesz to sprawdź.- zaczął poruszać brwiami.
- Nie dzięki.
Gdy wróciliśmy wszyscy już czekali na korytarzu.
- Zayn geniusz zapomniał portfela i nie kupiliśmy biletów.
- Ej w sumie mi się odechciało kina. My z Amy wracamy do domu.- powiedział Harry. Para pożegnała się z nami i wyszła.
- W takim razie ja z Niallem i Liamem idziemy na ten film. Wiesz Zayn ten co nam pokazywałeś ostatnio.- krzyknął Lou, wziął resztę i poszli po bilety.
- Ja idę na imprezę. Ty rób co chcesz.- powiedziałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia z kina.
- Ej poczekaj! Idę z tobą.- zatrzymał mnie Zayn.
Po kilku minutach drogi w ciszy odezwał się Mulat. - Dlaczego mnie nie lubisz?
No nie... takiego pytania się nie spodziewałam. Jezuu... co mam mu odpowiedzieć...
- Kto powiedział, że cię nie lubię?- tak błyskotliwa jestem. Brawa dla mnie.
- Widzę to.
- To źle widzisz. Lubię cię.
- Ja też cię lubię.
- Fajnie. Opublikuje to na facebooku.- przeczesałam ręką włosy.
- Jesteś wredna, ale za to cię lubię. Znam Cię jakieś pewnie kilka godzin, a wydaje mi się ,że spotykam się z tobą od zawsze.- powiedział patrząc przed siebie. Popatrzyłam się na niego i lekko uśmiechnęłam.
- To do którego klubu idziemy?- zapytałam
- Do klubu?!
- No, a ty co chciałeś zrobić imprezę na przystanku?
- Myślałem, że kupimy jakiś prowiant coś tam i tylko we dwójkę zrobimy imprezę.- powiedział i pociągnął mnie za rękę na ławkę.
- No tak, bo przecież impreza w dwie osoby to takie party hard, że naprawdę.
- Wyglądasz na spokojną.- zaśmiał się. Nie no. Nie on się nie śmieje no proszę.
- Nie oceniaj książki po okładce.
- Opowiedz mi coś o sobie.- popatrzył się na mnie. Dobrze, że siedziałam ,bo jeszcze bym spadła. Nie .. co ja gadam.. przecież ja go nie lubię.
- Moje życie to jedna wielka pomyłka. Moi opiekunowie to kompletni debile, dla których liczy się tylko kasa. Kiedy żyła moja mama wszystko było piękne jak w bajce. Teraz kiedy mój ojciec ożenił się drugi raz z jakąś dziwką nie mam niczego, chociaż nie. Mam te jebane pieniądze.Nie mam rodziny, nie mam przyjaciół. Nie mam nikogo.- Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Mulat to zauważył i skierował moją twarz do siebie i otarł wierzchem dłoni krople.
- Przykro mi z powodu twojej mamy.- powiedział, a ja już totalnie się rozkleiłam. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Zayn przyciągnął mnie do siebie, a ja mocno się w niego wtuliłam.
Kiedy już się ogarnęłam odkleiłam się od niego  i przeczesałam włosy ręką.
- Przepraszam Zayn.
- Ale za co?- zapytał zdezorientowany.
- Przepraszam za to, że się rozkleiłam, ale jak ktoś wspomni o mojej mamie to zawsze tak reaguje.
- Spokojnie. Nic się nie stało. Z resztą nie dziwię ci się. Ja tak mam, gdy ktoś przypomni mi dziadka.
- Płaczesz?
- Tak wtedy zawsze. Wszyscy myślą, że jestem super twardy Bad Boy, ale w głębi serca płaczę i rozpaczam bardzo często, tylko po prostu tego nie pokazuje. Mogę ci coś powiedzieć?- zapytał, a ja kiwnęłam głową.- Wydaję mi się, że ty też tak masz. Udajesz twardą, niedostępną i jesteś wredna, ale tak naprawdę to taka maska. Jesteś dobra, miła i wrażliwa.- powiedział spokojnie i złapał moją dłoń. Zaśmiałam się.
- Wiesz, chyba masz rację... ale ja nie potrafię inaczej. Po śmierci mamy już taka jestem. A od wtedy jak u nas w domu pojawiła się jeszcze ta ździra ojca jestem jeszcze gorsza.
- Wracamy?- zapytałam i wstałam z ławki zrobiło mi się trochę zimno. Zobaczyłam na zegarek. 24?! Gadałam z Zaynem ponad 3 godziny?! Wow... szybko minęło.. myślałam, że siedzimy na tej ławce jakąś godzinę. Piękny zauważył, że cała się trzęsę, zdjął swoją bejsbolówkę i założył mi na ramiona.
- Teraz tobie będzie zimno.- powiedziałam naciągając mocniej jego ubranie i zaciągając się jej zapachem.
- Mhmmm... ale masz ładne perfumy.
- Playboy. W reklamie mówili, że żadne dziewczyna się nie oprze. Nie kłamali.- zaśmiał się, a ja walnęłam go lekko w ramię. Szliśmy cały czas gadając.
- Zayn przytul się.- powiedziałam jak zauważyłam, że chłopak ma gęsią skórkę.
- Nie jest mi zimno.- rzucił, a ja cicho prychnęłam.- No dobra zimno.- stanął za mną i ścisnął mnie od tyłu (bo przytuleniem tego nie można nazwać).
- Yyy? Zayn? Miażdżysz.- pisnęłam.
- Chciałaś żebym cię przytulił.
- Po pierwsze. Chciałam żebyś SIĘ przytulił.- powiedziałam z naciskiem na SIĘ.- a po drugie to mówiłam przytulił, a nie zmiażdżył czy coś...
-Dobra to reply.- stanął obok mnie, lekko objął ramieniem i przytulił.
- Tak miło.- powiedziałam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Zayn mogę dzisiaj jeszcze u was nocować? Nie chcę wracać do domu.- zapytałam patrząc się na niego.
- No pewnie. Zostań ile chcesz. - uśmiechnął się do mnie.
Tak wtuleni weszliśmy, do domu, gdzie już chyba wszyscy spali. Poczłapaliśmy na górę i poprosiłam Zayna o jakąś koszulkę do spania. Wzięłam szybki prysznic i wlazłam z powrotem do pokoju, gdzie Mulat już po kąpieli siedział przy latopie.
- Emmm Zayn? Gdzie mogę się przespać?- zapytałam trochę niepewnie.
- Już? Szybka jesteś... znaczy że w sensie, że się wykąpałaś szybkoo.. No to u mnie będziesz spać. Znaczy, ze w tym pokoju.- poplątał się chłoopak.- pomyślałam.
Ciekawa noc się szykuje...



Tadaaam! 
to już chyba końcówka tego opowiadania na tym blogu

Jak wam się podoba scenka Zayna i Emily? :D 
W następnym rozdziale pojawi się jakże ciekawa noc ... xd
A następny rozdział jak bd 6 komentarzy... i jeszcze wiadomość do Łucji. Dodaj JEDEN komentarz. :D 

dziekuje, dobranoc.


P.S  To jest piękne... I wanna live while we're young.. <3


P.S2 Jest ankieta u góry.. także ten .. xd 

środa, 19 września 2012

Rozdział 8

Obudziłam się. Popatrzyłam na słodko śpiącego Harrego, cmoknęłam go w usta i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i ubrałam w luźny zestaw.
- Hej!- krzyknęłam wchodząc do kuchni, w której siedzieli wszyscy oprócz Harrego i Emily, która dzisiaj spała u nas.
- No hej. I jak spłodziliście już małe Hazziątka?- zapytał z głupim uśmieszkiem Lou.
- Hahahahhaha. Nie.- odpowiedziałam. - Gdzie Emily?
- Śpi.- Niall.
- Aaa ok. A gdzie ona spała w ogóle?
- W moim pokoju. I uprzedzę twoje następne pytanie. Nie. Nie spałem z nią. Spałem w salonie na kanapie.-wyszczerzył się blondasek.
- Dobry chłopczyk.- pogłaskałam go po głowie.
- Mężczyzna.- poprawił mnie.
- No taak. Sorry.- powiedziałam bez przekonania, a reszta się zaśmiała.

*trzy godziny później*
- Ej możemy pójdziemy gdzieś dzisiaj?- zapytał Zayn, a my spojrzeliśmy na niego jak na głupka.- Wyjść. Wiem, że już pewnie zapomnieliście co to znaczy. To ja wam wytłumaczę...
- Nie Zayn nie zapomnieliśmy.- przerwałam mu.- Może do kina? Wyszedł teraz nowy film. "Jesteś Bogiem". Podobno dobree.
- Ok. No to o 20 w salonie.
- Emily, a co powiesz na takie "małe" zakupy? - zapytałam dziewczyny.
- Ok. Tylko musiałabym skoczyć do domu żeby się przebrać i wziąć pieniądze.
- Daleko stąd mieszkasz?
- Tak. Pewnie jakieś 3 minuty drogi.
- Oooo no to daleko. To może już wyjdźmy żebyśmy do 20 zdążyły wrócić.-
- A no tak. Chodźmy.- powiedziała, a ja szybko wstałam z kanapy i pociągnęłam ją za rękę. Do domu Emily szłyśmy rozmawiając i śmiejąc się. To naprawdę świetna dziewczyna. Gdy już doszłyśmy do jej domu nie mogłam zamknąć buzi.
- I że ty tu mieszkasz?- zapytałam zdziwiona.
- Tsaa...- gdy zobaczyła willę mina od razu jej zrzedła.
- Hej o co chodzi?
- Nawet nie wiesz jak ja nienawidzę tego domu.- powiedziała cicho już prawie płacząc.
- Ok. Pogadamy o tym kiedy indziej. Dobra?
- Jasne. Poczekasz chwilkę?
- Pewnie. Idź i weś dużo kasy. Wiedziałaś chyba, że jak mówiłam małe zakupy to miałam na myśli nie małe zakupy?- zapytałam z uśmiechem.
- Tak wiem. Nasz tok myślenia jest inny niż chłopaków.- rzuciła i pobiegła do domu.

*na zakupach*
- Ej nie mogę już!!! Ta bluza jest taka fajna, ale ta też jest fajna i nie wiem, którą mam wziąć!- Krzyknęła Emi i tupnęła nogą jak małe dziecko.
- Weś obydwie?- zapytałam z głupią miną.
- Masz rację. To świetny pomysł.- powiedziałam z miną starej profesorki dziewczyna, a ja się głośno zaśmiałam. Chyba trochę za głośno bo ekspedientka zaczęła na nas wrzeszczeć i wyzywać od jakiś niewychowanych i chuj wie co jeszcze. Była to jakaś malolata. Miała może tam to swoje 18 lat, a zachowywała się jak jakaś kierowniczka domu mody czy coś...
- A teraz patrz.- rzuciłam do Emily.-Nie rzucaj się tak, bo ci tapeta z ryja odpadnie.- powiedziałam do tej całej ekspedientki. Emily lekko szturchnęła mnie w ramię i zaczęła mi  mówić żebym przestała, ale ja nie miałam zamiaru. Chciałam się trochę rozluźnić i odstresować, a to było fajne.
- Co powiedziałaś?- zapytała oburzona.
- Żebyś uważała, bo ci tapeta z ryja odpadnie. Nie dosłyszałaś? Może przeliterować jeszcze?- rzuciłam.
- Idę po kierowniczkę.- zaczęła machać paluchem i poszła.
- Co ty robisz?!- krzyknęła na mnie Emily.
- Cicho! Mam plan.
- Co się stało?- zapytała miłym głosem -jak myślę- kierowniczka sklepu.
- Dzień dobry. My właśnie mierzyłyśmy bluzki i już miałyśmy iść do kasy kiedy ta pani podeszła do nas i zaczęła nas obrażać, mówić, że jak my to źle nie wyglądamy w tych ubraniach i różne inne takie.- powiedziałam głosem pokrzywdzonej paniusi.
- Naprawdę?- zadała pytanie do Blondi, a ona zrobiła wkurzoną minę i zacisnęła ręce w pięści, ale nie odezwała się ani słowem.
- Jak dla mnie jest to obrażanie oraz naruszanie mojej prywatności oraz mojego ego i myślę, że nie można tego tak zostawić. Na pewno już nigdy nie wejdę do tego sklepu.- powiedziałam i razem z Emy zostawiłyśmy zdezorientowaną kierowniczkę i Tapeciarę w środku.
- Ej, ale ty wiesz, że to co mówiłaś o obrażaniu i prywatności to nie miało sensu?- zapytała ciąglę śmiejąca się brunetka.
- A myślisz, że ta z plastikowa wiedziała?
- No nie. Ona na pewno nie wiedziała. A tak w ogóle skąd wiedziałaś, że ta kierowniczka ci uwierzy?
- A uwierzyłabyś tej pracowniczce?
- No tak. Jesteś strasznie inteligentna i szybko myślisz.- powiedziała do mnie z uśmiechem.
- Wiesz jak jesteś z Harrym to musisz szybko myśleć, bo jeśli to on miałby myśleć to nie zaprowadziłby nas daleko w życiu.- oznajmiłam i obydwie zaczęłyśmy się brechtać jak głupie. Po jakiś 5 godzinach chodzenia po galerii miałyśmy dość.Kupiłam sobie nowe conversy, dwie pary spodni, bejsbolówkę i okulary przeciwsłoneczne, a Emily vansy, spodnie i trzy bluzki. Tak opakowane postanowiłyśmy wrócić do domu.



Buuuum. :D
Łucja pedał . <3 

rozdział mi sie nie podoba .. sprawa w sklepie jest ... dziwna ?  :D 

6 komentarzy= nowy rozdział . :D

poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 7

Rano obudziłam się w objęciach Harrego. Wstałam i poszłam do łazienki się trochę ogarnąć. Umyłam się i ubrałam w to i zeszłam na dół na śniadanie. Zrobiłam sobie dwie kanapki i poczłapałam do salonu. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam MTV. Pooglądałam to pudło jakieś 30 minut i postanowiłam pójść na spacer.

 Właśnie weszłam do parku kiedy usłyszałam głośne krzyki i wołanie o pomoc. Pobiegłam w stronę głosów i zobaczyłam młodą dziewczynę, która szarpała się z jakimś staruchem. Była w samym staniku.
- Ten idiota chciał ją zgwałcić.-pomyślałam. Jak najszybciej napisałam sms-a do Harrego żeby szybko przyszedł do parku i ruszyłam w stronę pary.
- Zostaw ją!- krzyknęłam jak już byłam blisko. Facet rzucił dziewczyną pod drzewo i zaczął się zbliżać do mnie.
- A ty piękna też chcesz?- zaczął gładząc mnie po policzku.
- Haha .. Chyba cię pojebało.- zaśmiałam się. Gościu już nieźle wkurzony złapał mnie mocno za nadgarstek. Słyszałam w oddali krzyki chłopaków. Wyślizgnęłam się z uścisku gwałciciela i uderzyłam go w czułe miejsce. On zgiął się w pół z bólu, ale ja nie miałam zamiaru przestać. On chciał zgwałcić dziewczynę. To przecież jakiś potwór. Z racji tego, że przez 5 lat trenowałam karate trochę się nauczyłam i zaczęłam obkładać mężczyznę. Gdy już widziałam, że ma dość, kucnęłam nad nim i krzyknęłam mu do ucha:
- Wypierdalaj stąd, albo jeszcze się pobawimy!- facet ledwo żywy wstał z ziemi i kulejąc zaczął uciekać.
- Nic Ci nie jest?- podeszłam do roztrzęsionej dziewczyny.
- Chyba nie. Dziękuję.- uśmiechnęła się lekko.
- Trzeba ją zabrać do domu. Weście ją.- odwróciłam się do zdziwionych chłopaków, ale ani jeden się nie ruszył.
- Haloo! Co jest kurwa? Słoń wam na uszy nadepną? Weście ją do domu!- krzyknęłam.
- Ty... on... jak...?
- Louis chciał zapytać gdzie się tego nauczyłaś?- powiedział chyba najbardziej ogarnięty Liam, który już trzymał dziewczynę w swoich objęciach.
- W przedszkolu.- rzuciłam.

*w domu godz.19*
- Jak się czujesz?- zapytałam z uśmiechem dziewczynę, która przed chwilą się obudziła.
- Już chyba lepiej. Nie wiem jak mam Ci dziękować. Gdyby nie ty to on pewnie...
- Cicho.- przerwałam jej.- Było minęło. Trzeba żyć dalej. A tak w ogóle to jestem Amy. Loczek to Harry mój chłopak, dalej Zayn, Lou, Liam i ten z kanapką to Niall.- przedstawiłam chłopaków po kolei.
- Was kojarzę.- powiedziała patrząc na chłopaków.- Jestem Emily.- uśmiechnęła się.- Jeszcze raz strasznie Wam dziękuję.
- Nic wielkiego. Jeśli chcesz idź po prysznic. W łazience są moje ciuchy. Weś je.- pokazałam jej ,gdzie jest łazienka i zeszłam na dół do chłopaków.
- Ok. Teraz tak. Na razie żaden ma do niej nie zarywać ani nie zaciągać jej do łóżka, bo jest po nieprzyjemnej sytuacji. Zrozumiano?- zapytałam.
- Ale...- zaczął Lou.
- Louis - spojrzałam na niego, a on podniósł ręce w geście poddania.
- Widzę, że teraz już wszyscy są szczęśliwi. Może dzisiaj tak dla kompletnej odmiany usiądziemy sobie na kanapie i zrobimy seans filmowy?
- Jak byś nie zauważyła to tak wygląda każdy nasz dzień.- odrzekł jakże błyskotliwie Niall.
- Jak byś nie zauważył to był sarkazm.- uśmiechnęłam się do niego głupio i rzuciłam do Stylesa na kolana.
- Cześć Harroldzik...- mruknęłam mu do ucha.
- No hej...- odpowiedział mi tym jego seksiastym głosem z chrypką.
Przygryzłam płatek jego ucha, a on od razu wziął mnie na ręce i zaczął iść na górę. Gdy weszliśmy do jego sypialni Harry od razu zaczął mnie całować. Przyparł mnie do ściany i podwinął moją bluzkę do góry. Przygryzłam jego wargę i zaczęłam masować jego wyrzeźbioną klatę. Szybkim ruchem ściągnęłam jego koszulkę. Harry nie był mi dłużny i zrobił to samo. Po chwili wszystkie nasze ubrania leżały porozrzucane po całym pokoju. Po tym jak obydwoje sprawiliśmy sobie przyjemność (dop.aut. nie mam zamiaru tego opisywać xd) Harry popatrzył się na mnie pytająco. Ja tylko skinęłam głową. Loczek wyciągnął z szafki prezerwatywę i wszedł we mnie delikatnie. Jęknęłam cicho. Harry przesuwał się we mnie rytmicznie. Kiedy już oboje byliśmy na szczycie zaczęłam głośno krzyczeć i jęczeć. Harry żeby stłumić nasze odgłosy wpił się gwałtownie w moje usta. Po tym jak doszliśmy położyłam głowę na ramię Harrego i westchnęłam.
- Kocham Cię.- powiedzieliśmy jednocześnie i zaśmialiśmy się głośno. Dźwignęłam głowę i lekko musnęłam rozgrzane usta Loczka. Nawet się nie obejrzałam a wykończona usnęłam przy moim ukochanym.



Cześśś.. rozdział specjalnie dla pedała Łucji . <3 
Jak widzicie w blogu jest nowa bohaterka. Myślicie, że namiesza ona w życiu 1D i rodzeństwa Scottów? ;D 

6 komentarzy= nowy rozdział . :D 



A oto nowa bohaterka .

Emily Collins (17 l.)
Jedynaczka z totalnie zrytą banią. Jest otwarta, pogodna i uwielbia się śmiać. Lubi chłopaków, którzy palą papierosy. 

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 6

*trzy tygodnie później*

Ja i Harry jesteśmy razem od dwóch tygodni. Czy go kocham? Tak. Jeszcze nigdy mu tego nie powiedziałam, ale tak. Kocham go. Harry jest moim ideałem. To jest taki mój wymarzony książę z bajki. Od   dwóch tygodni mieszkam z chłopakami, ponieważ moja mama jeszcze nie wróciła, Alan czasami też u nas nocuje, bo jak to on mówi "W kupie raźniej". No i tak sobie mieszkamy wszyscy. Niestety za tydzień wraca mama, więc będziemy musieli wrócić do siebie. Przez te dwa tygodnie bardzo dobrze poznałam Harrego, ale też resztę chłopaków. Liam to naprawdę świetny człowiek. Potrafi zając się wszystkim, czego reszta raczej by nie zrobiła. Niall to takie słodkie stworzonko o niebieskich oczach, kochające się śmiać. Louis z kolei to człowiek kochający wszystko. Jest strasznym optymistą i co bardzo mi się w nim podoba- lubi zakupy! I jeszcze Zayn. Zayn to typowy badboy. Jego poznałam chyba najmniej. Ciągle jest jakiś nieobecny i zadumany, ale myślę, że to się zmieni i poznam go lepiej i będę mogła mu pomóc otworzyć się na świat.


- Amy! Ubieraj się!- krzyknął z dołu Louis.
- Gdzie?!
- Idziemy na imprezę.- powiedział Harry, który właśnie wszedł do pokoju.
- Ja nie idę. Źle się czuję.
- To ja też nie idę.- położył się na łóżku.
- Nie. Ty idziesz.- rzuciłam się obok niego i pocałowałam w szyję.
- Tak mówisz? Wiesz Zayn też zostaje, więc nie będziesz sama.
- Ok.- uśmiechnęłam się do niego i namiętnie pocałowałam, po czym Harry poszedł się ubierać.

Chłopaki wyszli jakieś pół godziny temu. Była już 20, a ja jeszcze w ogóle nie widziałam żeby Zayn dziś wylazł pokoju. Postanowiłam sprawdzić co tam u niego. Zapukałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
- Mogę?- zapytałam uchylając drzwi. Zayn leżał na łóżku, a na uszach miał słuchawki, więc pewnie nawet nie wiedział, że weszłam.
- Emm... Zayn?- zapytałam lekko potrząsając chłopaka.
- Ooo cześć Amy.- powiedział z  uśmiechem. Widziałam w jego oczach ból i smutek, ale nie znałam ich powodu.
- Zayn może pooglądamy jakiś film? Chłopaki poszli do clubu, a ja jestem sama.
- Ok. Chodźmy.- chłopak wstał z łóżka. Miał na sobie szare dresy z Nike, z których wystawały białe bokserki od Calvina Kleina. Zayn był bardzo przystojnym i seksownym mężczyzną. Jeszcze do tego ta klata i dwudniowy zarost... Stop! Przecież mam Harrego.
- Ja pierdole.- powiedziałam sama do siebie, ale Zayn widocznie to usłyszał, bo dziwnie się na mnie popatrzył.
- Nie ważne.- odpowiedziałam widząc jego spojrzenie.

- To co oglądamy?- zapytałam kiedy już siedzieliśmy na kanapie.
- Ale, że tak na sucho?
- No faktycznie. Idź po piwo.- wyszczerzyłam się do niego, a on przewrócił oczami. Zayn poszedł do lodówki po prowiant, a ja w tym czasie znalazłam film pod tytułem "Wygrana".
- Gorzej?- zdziwiłam się, gdy Zayn na stoliku postawił całą zgrzewkę piwa.
- No przecież nie będę co chwilę chodził.- odpowiedział mi jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie. Popatrzyłam na niego z głupią miną, a on tylko się zaśmiał i włączył film.
- Nie boisz się?- zapytał.
- Nie.- skłamałam, ale chciałam oglądnąć ten film, sama zawsze się bałam, a teraz jest okazja.
Zayn zawzięcie oglądał film, a ja jak tylko mogłam próbowałam odwrócić wzrok od ekranu. Wreszcie nie wytrzymałam i wtuliłam się w ramię Zayna. On tylko się głośno zaśmiał.
- Kłamczucha.- powiedział.
- Spadaj. Szlachta się nie boi tylko...
- Tylko?- poganiał mnie.
- Tylko... tylko... udaje, że się boi.- rzuciłam, a Zayn nie wyrabiał ze śmiechu.
- Tak to bardzo śmieszne.
- Yhyy...- powiedział krztusząc się.
- Śmiej się dalej to zabiorę Ci żel do włosów i lusterko.- pokazałam mu język i już wstawałam z kanapy kiedy Zayn złapał mnie za rękę i wylądowałam na jego kolanach. Mulat popatrzył mi prosto w oczy i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Dzieliły nas milimetry kiedy zdałam sobie sprawę z tego co za chwilę może się zdarzyć. Mogę zdradzić Harrego. Szybko odsunęłam się od Zayna i wstałam z jego kolan.
- Zayn... my nie możemy. Ja mam Harrego.
- Amy ja już nie mogę tego ukrywać. Jak patrzę na ciebie i Harrego robi mi się nie dobrze rozumiesz? Ja się w tobie zakochałem, a ty chodzisz z moim najlepszym przyjacielem...- powiedział, a mi do oczu naszły łzy.
- Nie Zayn. Nie jesteś we mnie zakochany. To tylko głupie zauroczenie. Zayn bądźmy przyjaciółmi tak jak do tej pory, proszę. Jesteś dla mnie zbyt ważny żebym teraz tak nagle miała z Tobą nie rozmawiać. Zapomnijmy o tym.- oznajmiłam, a Zayn cały czas patrzył na mnie ze łzami w oczach. Po chwili podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Przepraszam.- wyszeptał mi do ucha.
- Nie masz za co. Zapomnijmy.- uwolniłam się z uścisku Mulata.- Dobranoc.- posłałam mu lekki uśmiech i skierowałam się do sypialni. Po szybkiej kąpieli położyłam się na łóżku i myślałam nad sytuacją z Zaynem. Bardzo go lubię i jest moim przyjacielem, ale kocham Harrego i nic tego nie zmieni.

Ten rozdział w ogóle mi się nie podoba, ale dokładną ocenę pozostawię Wam . :D 
Było 5 komentarzy więc dodałam . 
Ta sama zasada. 5 komentarzy= NN . 

Blog Anii. :D

poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 5

Obudziłam się rano o 12 (:D) i przeciągając się spojrzałam przez okno. Na dworze świeciło słońce co mnie zdziwiło, bo w Londynie raczej lubi padać.
Wstałam z łóżka z wielką niechęcią, poszłam do łazienki, umyłam się, włosy zostawiłam rozpuszczone i postanowiłam cały dzisiejszy dzień spędzić na oglądaniu Dr. Housa. (dop.aut. Ja naprawdę, myślę że jak pooglądam 2 odcinki Dr.Housa albo Chirurgów pójdę na studia i będę świetnym lekarzem.)
Zeszłam na dół zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem i zaczęłam je powoli jeść. Gdy skończyłam posiłek naczynia włożyłam do zmywarki i ruszyłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę, włączyłam mój ulubiony serial i zaczęłam oglądać. Powieki stawały się coraz cięższe, słyszałam już tylko ciche szepty bohaterów. Zasnęłam. Śniły mi się jakieś dźwigi, siekiery i chuj wie co jeszcze. Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi i krzyki kogoś. Spojrzałam na zegarek i...
- O kurwa mać!- krzyknęłam- Ja pierdole to na pewno Harry, która godzina? 17:58?! No do kurwy nędzy jak można przespać cały dzień?!- mówiłam sama do siebie idąc do drzwi. Otworzyłam je, a przed nimi zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha, ale i trochę zdziwionego Hazzę.
- Nie mów mi, że Cię obudziłem.- powiedział ze śmiechem.
- Emm... bo ja tylko na chwilę... oglądałam... i się mi zasnęło niechcący...- zaczęłam nerwowo ściągając na dół koszulkę od mojej dość skąpej pidżamy. Harry lekko się zaśmiał i zapytał.
- Mogę wejść?
- Tak no pewnie. Dasz mi 15 minut?- zapytałam wpuszczając go do salonu.- Weś tam sobie coś rób.
- Sam?- zapytał zaskoczony.
- Co sam?
- Sam mam sobie robić?!
- Jesteś nienormalny.- odpowiedziałam mu i zaczęłam kierować się w stronę schodów prowadzących na górę. Słyszałam jak Harry zaczął gwizdać, czułam jego wzrok na sobie, ale nie reagowałam na to tylko szłam dalej.
Jak jakaś pojebana wbiegłam do pokoju wzięłam ciuchy i poleciałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, pomalowałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
Wstąpiłam jeszcze do pokoju po torebkę, wpakowałam do niej Blackberry, portfel, okulary przeciwsłoneczne, dokumenty i zbiegłam na dół. Lokers leżał na kanapie i oglądał vivę.
- Szanowny Pan idzie ze mną?- zapytałam i weszłam do salonu.
- Idę. Ooo.. wyglądasz normalnie no... wow.
- Dziękuję.- odpowiedziałam uśmiechnięta.
- To jak? Idziemy?
- Idziemy.
Od mojego domu do kina było jakieś 15 minut drogi pieszo, więc postanowiliśmy się przejść. Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się, aż dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy przed dwoma plakatami. Ja przed reklamą filmu "Love actually", a Harry po stronie jakiegoś horroru z gościem z siekierą w lesie na pierwszym planie. Pokręciłam przecząco głową do Harrolda, co miało znaczyć, że na pewno nie idziemy na horror.
On zaś zaczął podchodzić coraz bliżej mnie, oparł dłonie o moje biodra i patrząc mi prosto w oczy rzekł.- Ja bardzo proszę.
Uśmiechnęłam się i pociągnęłam Harrego za rękę.
- Ja idę po prowiant, ty po bilety.- powiedziałam i ruszyłam w stronę, gdzie jakiś facet sprzedawał żarcie. Wzięłam nam po coli i jeden kubełek popcornu. Gry chłopak zjawił się z biletami weszliśmy do sali i zajęliśmy swoje fotele. Początek filmu był dość spokojny, ale z czasem akcja się zaczęła rozkręcać. W połowie już nie wytrzymałam, wstałam z mojego fotela, poszłam do Hazzy i mocno się w niego wtuliłam. On najpierw był trochę zdziwiony, ale po chwili odwzajemnił uścisk. Siedziałam tak przyczepiona do niego przez cały film. W drastycznych scenach chowałam głowę w klatkę piersiową Loczka, a on tylko się cicho śmiał. Gdy film się skończył wyszliśmy z sali i postanowiliśmy przejść się po parku. Szliśmy w ciszy, którą przerwał Styles.
- Bałaś się.
- Nie, no coś ty. Musiało Ci się wydawać.- powiedziałam z sarkazmem.
- To było strasznie słodkie.- rzucił i objął mnie ramieniem.
- Jesteś strasznie miękki. Mógłbyś robić za moją poduszkę.- powiedziałam i zaśmiałam się. Harry zatrzymał się i chociaż było trochę ciemno, bo ulicę oświetlały tylko przydrożne latarnie, przy których stały tanie dziwki widziałam, że zaświeciły mu się oczy.
- Tak mówisz? Jeśli chcesz to ok, ale najpierw musisz mi zapłacić za bycie poduszką.- oznajmił z cwanym u uśmieszkiem  i zaczął się do mnie przybliżać. Staliśmy bardzo blisko siebie, nasze usta dzieliły milimetry. Czułam, że jego dłonie są oparte o moje biodra. Stykaliśmy się nosami, aż w końcu nasze usta złączyły się w delikatnym, ale bardzo czułym pocałunku. Całowaliśmy się powoli i napawaliśmy się swoim dotykiem. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, Harry szeroko się uśmiechnął i chwycił mnie za rękę, a ja wtuliłam się w niego.
Jak tak szliśmy w ciszy, ale nie takiej krępującej, tylko takiej fajnej, zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Alan. Nie widziałam go dzisiaj cały dzień, chociaż w sumie cały dzień przespałam to nie mogłam go widzieć.
Dopiero później przypomniało mi się, że mój brat pojechał dzisiaj na mecz do Manchesteru i wróci dopiero jutro około 15. Zanim się obejrzałam doszliśmy do mojego domu i stanęliśmy przed drzwiami. Razem z Harrym patrzyliśmy sobie w oczy kilka dobrych minut ciągle się do siebie uśmiechając.
- Chyba czas się pożegnać.- powiedział ze smutkiem Harry patrząc na zegarek w komórce. Zaśmiałam się głośno, a on zrobił pytającą minę.
- Najpierw zabierasz mnie do kina na jakiś mega straszny horror, a teraz chcesz sobie pójść, a mnie zostawić samą w domu?- zapytałam.
- Czyli, że proponujesz mi pójście do łóżka tak w skrócie?- zadał pytanie Styles.
- Jesteś idiotą, ale jak ty to tak rozumiesz to tak. Proponuję ci pójście do łóżka.- wyszczerzyłam się do niego i pociągnęłam za rękę do środka. Zjedliśmy szybko jakąś kolację, pooglądaliśmy chwilkę tv i poszliśmy do mojego pokoju na górę.
- Teraz się skup. Ja idę się wykąpać ty siedzisz tutaj, później zmiana, a po kąpieli idziesz spać do pokoju Alana, a ja do siebie. Rozumiesz?- zaczęłam mu tłumaczyć jak małemu chłopcu.
- Tak mamo.- odpowiedział i położył się na moim łóżku. Ja wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, umyłam zęby, zmyłam makijaż i poszłam do swojego pokoju. Po kilku minutach z łazienki wyszedł Harry w samych bokserkach. Nie mogłam napatrzeć się na jego pięknie wyrzeźbione ciało, ale jak już się ocknęłam pokazałam Harremu pokój brata, pocałowałam go na pożegnanie w policzek i poszłam do mojej komnaty. Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o naszym pocałunku. Czy jesteśmy już razem, czy to tylko taki jednorazowy buziak? Bardzo lubiłam Harrego i strasznie mi na nim zależało, ale czy jemu na mnie też? Byłam już nieźle zmęczona i chciałam już wreszcie zasnąć, ale przypomniał mi się horror, na którym byliśmy z Harrym. Szybko wyskoczyłam spod kołdry i pobiegłam do pokoju gdzie spał Loczek. Otworzyłam po cichu drzwi i weszłam pod kołdrę, a Harry lekko się uśmiechnął.
- Mogę?- zapytałam nieśmiało.
- Pewnie.- odpowiedział z uśmiechem po czym złożył na moich ustach pocałunek. Najpierw byłam otępiała, ale po chwili zaczęłam go odwzajemniać. Po chwili przerwałam namiętniaka i szeroko uśmiechnęłam się do Hazzy.
- Dobranoc moja dziewczyno.- powiedział i założył mi kosmyk włosów za ucho.
- Dobranoc mój chłopaku.- zaśmiałam się i pogładziłam go lekko po policzku i odwróciłam się do niego plecami. Za moment poczułam jego silne ramiona, oplatające moje ciało od tyłu. Położyłam rękę na brzuch i złączyłam ją z dłonią Hazzy. -Czyli już jesteśmy razem.- pomyślałam, uśmiechnęłam się i po chwili odleciałam w krainę snów wtulona w swojego chłopaka.


Emm.. no hej  .:D 
Parapara .. mamy nowy rozdział . xd Czekam na komentarze . 5= NN.  : D

środa, 5 września 2012

Rozdział 4

- Teraz to ja się obraziłam i nie odbrażę się tak szybko jak ty.- odwróciłam się w jego stronę i założyłam ręce na piersi. - Musisz się postarać.- powiedziałam i lekko przygryzłam dolną wargę.

Harry uśmiechnął się szeroko i powoli zaczął się do mnie zbliżać. Nasze twarze dzieliły milimetry. Czułam na sobie przyśpieszony oddech Harrego. Już prawie nasze usta się stykały, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odsunęłam się od chłopaka i wyciągnęłam komórkę z kieszeni. Alan.
- Tak?... No...No... Yhy... Co ty pierdolisz?!... Serio?... Nie zauważyłam naprawdę...No zaraz wracamy...- zakończyłam rozmowę i zwróciłam się do lekko wkurzonego Hazzy. - Czy wy mieszkacie na ulicy Michaela Jacksona*?
- No tak. A co?- zapytał.
- Nie bo wiesz tak się składa, że my też na niej mieszkamy.
- Co? Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Jakbym  wiedziała to bym powiedziała. Alan mi to uświadomił, bo jak odjeżdżałam z Tobą spod domu to nie patrzyłam...
- Jak można nie poznać swojej ulicy?- zapytał rozbawiony Hazza.
- No widocznie można. Po pierwsze: mam kaca. Po drugie: byłam z Tobą, a po trzecie to... dwa wystarczą...
- Tak. Byłaś ze mną a ja jestem taki zajebisty, że po prostu nie zauważyłaś, że to wasza ulica. Rozumiem.- powiedział zadowolony.
- Tak. Dokładnie tak było. Dobra wracamy do domu?
- Oszalałaś?! Nie byliśmy jeszcze w Domu Strachów!- odrzekł to z takim przejęciem, że ja aż się zaśmiałam.
- No i nie pójdziemy. Zrobię dla Ciebie wszystko, ale teraz chodźmy. Jestem zmęczona..- zaczęłam ciągnąć go za rękę, ale on się zatrzymał.
- Wszystko powiadasz?- zapytał chytrze.
- Mhm... może oprócz scen erotycznych, ale resztę tak.
- Ok. Jutro o 18 idziemy na randkę.- powiedział zadowolony i zaczął iść przed siebie.
- Dobra może być.- rzuciłam i obojętnie przeszłam obok Hazzy.
- Zgadzasz się?!- prawie to wykrzyczał.
- No tak. A co w tym takiego dziwnego?- udawałam głupią.
- Nic, ale wiesz ja jestem taki zajebisty i musisz uważać...
- Wiesz co? W blasku MOJEJ zajebistości to ty się możesz jedynie poopalać debilu.- teraz to się na niego wkurzyłam. Co on sobie myśli, że jak jest gwiazdą to może wszystko? Idiota skończony. Chociaż w sumie on to powiedział w żartach, ale co tam będę udawać obrażoną.
- Ej nie. Przepraszam ja tylko żartowałem. Amy zaczekaj.
- Jestę obrażonę.- powiedziałam do niego z trudem powstrzymując śmiech.
- To może ja cię spróbuję przeprosić?- Harry z cwanym uśmieszkiem zaczął się do mnie zbliżać, a ja stanęłam na palcach i lekko muskając ustami płatek jego ucha powiedziałam.- Spadaj Styles.
Zaczęłam uciekać w stronę naszego samochodu, a Hazza biegł za mną krzycząc, że jeszcze mnie złapie. Kiedy dobiegłam do samochodu już wiedziałam o co mu chodziło. Auto było zamknięte, a to Harry miał kluczyki, a nie ja. Oparłam się o drzwi od strony pasażera i słodko się uśmiechnęłam do Loczka, który zdążył już dobiec.
- Mówiłem, że Cię dogonię.- zaczął Harry podchodząc do mnie.- Teraz mi już nie uciekniesz.- powiedział rozbawiony, kładąc swoje dłonie na moich biodrach. Popatrzyłam mu prosto w oczy. Chłopak zbliżał swoją twarz do mojej. Miałam straszną ochotę go pocałować, ale pomyślałam, że przecież znamy się pewnie niecałe 24 godziny, więc to chyba trochę za wcześnie. Gdy nasze usta już prawie się dotykały sprytnie odwróciłam głowę w drugą stronę, a Harry trafił na mój policzek. Musnął go lekko, odsunął się ode mnie, otworzył mi drzwi do samochodu, a sam poszedł na swoje miejsce. Teraz jechaliśmy w ciszy. Dopiero, gdy już dojeżdżaliśmy postanowiłam się odezwać.
- Harry jesteś na mnie zły?- zapytałam nieśmiało.
Zaparkowaliśmy pod domem, a Harry popatrzył się na mnie. W jego oczach widziałam smutek.
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- No bo wiesz.. wtedy przed samochodem... ja..
- Przecież nic się nie stało.- powiedział i już chciał otwierać drzwi, ale ja znowu się odezwałam zmuszając go do tego, żeby na mnie spojrzał.
- Harry dziękuję za dzisiaj.- musnęłam jego policzek i wysiadłam z auta, kiedy Loczek nadal w nim siedział.

- Jesteśmy!- krzyknęliśmy jednocześnie, wchodząc do domu.
- Gdzie byliście?- zapytał nas mój brat.
- Dupczyliśmy się w lesie sieroto.- rzuciłam, a reszta zaczęła się brechtać.
- Mam nadzieję, że się zabezpieczacie.- swoje trzy grosze musiał dorzucić Lou.
- Nie musimy. Harry jest bezpłodny.- powiedziałam, ale jak zobaczyłam wzrok Harrego od razu zaczęłam go przepraszać i mówić, że w nocy mu to wynagrodzę, na co cała zgraja wycierała ze śmiechu podłogę.
- A wy co robiliście przez cały dzień?- zapytał Harry jak już wszyscy się uspokoili.
- Leczyliśmy kaca.- wyszczerzył się Zayn.
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy z chłopakami, pogadaliśmy, pograliśmy na konsoli. Muszę przyznać, że to naprawdę fajne chłopaki.
- Alan zbieramy się.- powiedziałam i wstałam z kanapy.
- Nie poczekaj jeszcze chwilkę.
- Dobra ja idę, a ty dojdziesz.- rzuciłam przez ramię i zaczęłam ubierać buty.
- Poczekaj odprowadzę Cię!- krzyknął Harry jak już miałam wychodzić.
- Nie, nie trzeba, naprawdę.- zaczęłam się sprzeciwiać.
- Ale ja chcę.
Wyszliśmy przed dom i ruszyliśmy w stronę mojej chaty. Hazza cały czas coś odwalał, a mnie bolał już brzuch od śmiechu.
- Harry... przestań...boli mnie już.- mówiłam pomiędzy napadami śmiechu.
- Wymasować?- Harry w błyskawicznym tempie znalazł się obok mnie.
- Od kiedy ty taki pomocny jesteś?- zapytałam z udawanym zdziwieniem.
- Od zawsze.

Gdy doszliśmy do domu, co zajęło nam nadzwyczajnie dużo czasu, zaprosiłam Loczka do środka.
- Sok, wódka, czy może herbata?- zapytałam.
- Mhmm... woda. Mam już dość wódki.- odpowiedział.
Poszłam do kuchni nalać Hazzie wody, a jak wróciłam on leżał sobie na kanapie oglądając tv.
- Nie za wygodnie Ci Styles? Może byś sunął tą zacną dupę i zrobił mi miejsce?- zapytałam, ale chłopak nic sobie z tego nie zrobił i leżał dalej w tej samej pozycji.
- Dobra.- pomyślałam odstawiając szklankę z wodą na stolik.
Rzuciłam się na Harrolda i zaczęłam go łaskotać. On darł się jak nienormalny i tak się wiercił, że wreszcie oboje wylądowaliśmy na podłodze tyle, że teraz to ja byłam pod nim. Uśmiechnęłam się przepraszająco do Hazzy i próbowałam się dźwignąć, ale nie dałam rady, bo on przycisnął mnie do podłogi jeszcze bardziej.
- Debilu puść mnie!- krzyknęłam śmiejąc się.
- Najpierw musisz mnie przeprosić.
- Co mam zrobić?- zapytałam chociaż domyślałam się co Harremu chodzi po tej głupiej głowie. Tak jak myślałam zadowolony pokazał palcem na swoje usta.
- Całuj!!!- ryknął tak, że chyba pół Londynu słyszało.
- Jak pokazałeś to zrozumiałam. Nie musiałeś tak wrzeszczeć, bo głucha nie jestem.- powiedziałam- Dobra pocałuję, ale najpierw może wstaniemy?
- A jak mi uciekniesz?- zapytał z miną zbitego psa.
- Tak. Spierdolę do łazienki i schowam głowę do kibla. Brawo Styles.
Hazza zrobił głupią minę i zaczął powoli wstawać, a ja razem z nim. Kiedy już byliśmy gotowi kazałam mu zamknąć oczy, a ja w tym czasie wzięłam ze stołu szklankę z sokiem dla Harrego i wylałam mu ją na twarz po czym szybko musnęłam jego usta i zaczęłam uciekać po schodach.
- Harry skarbie ty mój najpiękniejszy, najprzystojniejszy. najseksowniejszy, najmądrzejszy ja naprawdę nie chciałam. Ta woda się sama wylała.- powiedziałam jak chłopak był już blisko mnie.
- Tak ja wiem, że jestem najlepszy i nawet woda na mnie leci, ale wiesz...
- Jestem!!!- krzyknął z dołu mój brat, a ja szybko uwolniłam się od uścisku Hazzy i ruszyłam do salonu, a on poszedł w moje ślady.
- Yhmm.. to ja już pójdę.- powiedział i zaczął ubierać trampki.- Na razie stary.- Harry uścisnął dłoń mojego brata, podszedł do mnie i pocałował w policzek, a ja lekko się uśmiechnęłam i zarumieniłam.- Do zobaczenia jutro o 18 Amy.
Zamknęłam drzwi za Harrym i zaczęłam już iść do łazienki kiedy mój brat zaczął wrzeszczeć, że się zakochałam i takie tam. Zdjęłam z nogi trampka i pierdzielłam nim Alana. Ten złapał się za głowę i udając płacz poszedł do swojego pokoju.
Ja po szybkim prysznicu jak długa rzuciłam się na łóżko i zaczęłam rozmyślać.
- Czy ja zakochałam się w Harrym? Noo.. może jest słodki, przystojny, sympatyczny... ale to chyba za wcześnie, przecież znamy się zaledwie dzień. Wydaję mi się, że ja mu się podobam. Najpierw kilka prób pocałunków, a jeszcze jutro ta randka. Właśnie randka... co ja jutro ubiorę?

Na więcej myśli bezlitosny Morfeusz nie pozwolił.



* jestem wielką fanką Michaela Jacksona i postanowiłam nazwać ulicę na jego cześć .. xd 

No to ten... szkoła . ; /
Taki tam rozdział. 6 komentarzy było? Było. Nie zauważyłam tego, że dwa były od Mirki i jeden to jakaś durna reklama ... Jak chcecie reklamować swoje blogi to możecie napisać przynajmniej to głupie "fajnie" czy coś w tym stylu... ale mimo wszystko dziękuje za komentarze. Aaaa.. i jest jeszcze jedna sprawa. Ankieta się zakończyła i chcieliście dłuższe opowiadanie. Na razie myślę o około 15 rozdziałach, ale to jeszcze może się zmienić 347 razy. :D 


6 komentarzy = nowy  rozdział .

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 3

Obudziłam się z masakrycznym kacem. Rozejrzałam się po pokoju.
- O kurwa. Musiało być ostro.- powiedziałam sama do siebie. Po podłodze walały się dziesiątki butelek. Louis spał w połowie na kanapie, a jego druga połowa leżała na Zaynie, który kurczowo trzymał w ręku flaszkę. Niall spał w otworzonej lodówce (?), a Liam na schodach. Alan leżał na stole, a głowę miał spuszczoną na dół. Harry spał pode mną. Jak on tam kurde wszedł?! Dobra mniejsza... muszę wstać. Powoli, powoli...
- Kochanie, nie zostawiaj mnie.- mamrotał przez sen Styles.
- Yyy... Harry? Do końca cię już pojebało?- zapytałam na tyle głośno, żeby się obudził.
- Weś się nie drzyj debilko!- powiedział zaspany.
- Teraz jestem debilkom, a przed chwilą mówiłeś do mnie kochanie.- wstałam i podałam mu rękę.
- Co? Serio tak mówiłem? Sorry, ale w ogóle nie kontaktuje. Co się działo wczoraj? Pamiętam tylko butelkę.- wyszczerzył się do mnie i złapał moją dłoń.
- Tak. Tyle to i ja pamiętam.
Poszliśmy do kuchni, wzięliśmy jakieś ohydne tabletki na kaca i czekaliśmy aż reszta się obudzi.
- Harry... a co powiesz na drastyczną pobudkę?- powiedziałam z przekonaniem w głosie.
- Jesteś okropna.- uśmiechnął się do mnie i wziął wielki garnek. Ja z kolei sięgnęłam po łyżki i ruszyliśmy z powrotem do salonu.
- Pobudka pijaki!- ryknął Hazza, a  ja zaczęłam bić łyżką o garnek. Reszta zaczęła się powoli budzić.
- Zabiję was.- wycedził budzący się Zayn.
- Harry wiesz tak myślę, że to jest ten moment, na którym w filmach wszyscy uciekają.- powiedziałam powoli.
- Ja też tak myślę. Szybko do samochodu.- krzyknął chłopak, złapał mnie za rękę i już po chwili siedzieliśmy w jego samochodzie. Harry otworzył pilotem garaż i ruszyliśmy.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam.
- Mmm.. może Wesołe Miasteczko?- zaproponował.
- Ok. Mi pasuje.- uśmiechnęłam się lekko.
Po drodze rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, co chwilę wybuchając śmiechem. Jak dojechaliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy auto, Harry wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Ooo gentelman.- powiedziałam uśmiechnięta.
- No a jak.- poprawił zadowolony włosy i wziął mnie za rękę.
- Yyy.. Harry?- zapytałam zdziwiona.
- Przepraszam.- spuścił wzrok i puścił moją dłoń.
- Okej, przecież nic się nie stało.- zatrzymałam się i nieśmiało musnęłam jego policzek. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- To jak idziemy?- zapytał zadowolony.
- Idziemy.
Najpierw poszliśmy na jakieś konkursy. Harry za wszelką cenę chciał wygrać wielkiego kota i próbował strącić wszystkie puszki około 5 razy. Gdy już mu się to udało, wręczył mi ogromną maskotkę.
- Jakie to słodkie. Dziękuję.- uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam Hazzę.
- Nie ma za co, ale niestety muszę Ci to zabrać. Mój kumpel tutaj pracuje, więc go przechowa.- ruszył do małego wagonu i już po kilku chwilach znowu stał przy mnie.
- To jak teraz rollercoaster?- zapytał usmiechnięty.
- Ooo nie. W życiu tam nie pójdę.-zaprzeczyłam stanowczo, a Harremu zbladła mina.
- Ale ja cię proszę.- stanął przede mną i popatrzył głęboko w oczy.
- Nie.
- Proszę.- powiedział już szeptem.
- Ok, ale tylko raz.- uśmiechnęłam się lekko i pociągnęłam go do kolejki. Gdy siedzieliśmy już w wagoniku serce biło mi jak szalone i zaczęło kręcić mi się w głowie. Wydawało mi się, że Harry to zauważył, bo od razu złapał mnie za rękę.
- Spokojnie. Nic Ci się nie stanie.- powiedział, a ja w słowach podzięki ścisnęłam go mocniej za dłoń. Zaczęło się. Początek był najgorszy. Wrzeszczałam tak jak chyba nikt inny, a Lokowaty tylko się ze mnie śmiał. Już po wszystkim poszliśmy coś zjeść.
- Fajnie było?- zapytał rozbawiony.
- Tak. O niczym bardziej w życiu nie marzyłam jak przejażdżka rollercoasterem.- powiedziałam ironicznie, a Harry tylko się zaśmiał.
- Rollercoaster to nic. Teraz idziemy do Domu Strachów.
- Ty idziesz.
- Nie. My idziemy.
- Jeszcze mnie nie pojebało.
- Ok. Nie chcesz iść z własnej woli to pójdziesz z moją pomocą.- wstał od stołu i podszedł do mnie z wyszczerzem.
- Harry? Zęby suszysz?- zapytałam wstając, a on tylko podszedł jeszcze bliżej, przewiesił mnie sobie przez ramię i zaczął iść w stronę kolejki po bilety. Zaczęłam bić Hazzę po plecach, jak nic nie pomagało to przeszłam na tyłek.
- Wiem, że jestem strasznie sexiasty, ale nie tutaj skarbie.- powiedział ucieszony.
- Debil.- odpowiedziałam rozbawiona.
- Sexiasty debil.- poprawił mnie.
- Tsaaa...- Harry gwałtownie postawił mnie na ziemi.
- Czy ty przepiękna dziewico w to wątpisz?- zapytał z udawaną powagą.
- Ależ owszem kędzierzawy prawiczku.- powiedziałam i jak zobaczyłam jego minę wybuchłam śmiechem.
- To chodźmy do naszej sypialni.
- Zadzwoń po dorożkę.
- Chyba będziemy musieli polecieć na skrzydłach podniecenia, bo zapomniałem telefonu.
- Najpierw musimy się podniecić.- znowu wybuchłam śmiechem i Harry tym razem też.
- Jesteś nienormalna.- powiedział.
- I mówi to sam Harry Styles.- prychnęłam i dźgnęłam go w żebra.
- Ooo nie. Teraz to się obrażam.
- Ok.- zaczęłam oddalać się od Hazzy.
- Ej nie! Poczekaj!- krzyknął.- Już się odbraziłem.
- Teraz to ja się obraziłam i nie odbrażę się tak szybko jak ty.- odwróciłam się w jego stronę i założyłam ręce na piersi. - Musisz się postarać.- powiedziałam i lekko przygryzłam dolną wargę.

Cześśś ... ja cież pierdzielęęę jak zobaczyłam, że pod ostatnim rozdziałem było 6 komentarzy to w ogóle japa mi opadła ...  dziękuje straszniee <3 
Polecam kilka najlepszych blogów i serdecznie na nie zapraszam. :D
Blog Anii . :D 
Blog Fi Fi :)
Blog Mrs. Styles :D
Blog Beigeee :P
Blog Bujki . :)

6 komentarzy= nowy rozdział . :D

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 2

- Jesteśmy na miejscu.- powiedział Alan i wysiadł z samochodu.
Duży budynek z każdej strony otoczony ochroniarzami. Jakieś laski darły się jak pojebane.
- Okeej.- pomyślałam i poszłam za bratem.
- Alankuuuu...- zaczęłam jak weszliśmy do środka.
- Powiedz w prost co chcesz?
- A czy ja muszę coś od ciebie chcieć ?
- Yhy..
- Grrr.. no dobra. Zaśpiewasz ze mną jedną piosenkę? Proszę..- zrobiłam do niego maślane oczka i słodko się uśmiechnęłam.
- No chyba cię jebło.
- Tak? To ja zaraz zadzwonię do mamy i powiem jej jakie ty gazety czytasz!- powiedziałam do niego jak małe dziecko i wyciągnęłam komórkę.
- Dobra siostrzyczko. Oczywiście, że z tobą zaśpiewam.- poprawił grzywkę.
- Kocham Cię! No to idziemy!- pocałowałam go w policzek i zaczęłam ciągnąć na scenę.
- Ale że teraz?!
- No nie kurwa jak wszyscy wyjdą. Chodź!- krzyknęłam mu do ucha i już po chwili byliśmy w centrum uwagi.
- Co bierzemy?- zapytałam wystraszonego Alana.
- Ty chcesz tutaj, teraz śpiewać?!
- Yhymm... może być All About Us?
- Może. Dobra muszę wziąć się w garść. Przecież laski kochają chłopaków, którzy śpiewają.- mówił sam do siebie a ja patrzyłam (paczyłam dla Anii . :D) na niego jak na idiotę.
- Ciebie na pewno nie podmienili w szpitalu?- zapytałam Alana. On chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył, bo w głośnikach zabrzmiały pierwsze dźwięki "naszej" piosenki.
- Dasz radę.- puściłam mu oczko i wzięłam głęboki wdech. Zaczęliśmy śpiewać. Wszyscy dokładnie się w nas wpatrywali, ponieważ ja i Alan strasznie wczuliśmy się w tą piosenkę. Założę się nawet, że nie jedni pomyśleli, że jesteśmy parą. Skończyliśmy. Na sali rozległy się głośne oklaski i owacje. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny. Jak chodziliśmy na karaoke w Nowym Jorku nigdy nie było tak dużo ludzi i oglądało nas tylko parę człowieków nie to co teraz.
- Jesteście świetni... - Powinniście zacząć nagrywać.- Pasujecie do siebie. - jak usłyszałam to ostatnie zaczęłam się tak brechtać jak nienormalna i walnęłam brata w ramię. - Chłopaczku ty mój!
- Zamknij się, bo mi laski odstraszasz!- dźgnął mnie w biodro.
- Pff.. i tak Cię żadna nie chce.

Postanowiliśmy trochę ochłonąć i wyszliśmy z Alanem na zewnątrz. Od razu zrobiło mi się lepiej.
- Alan dziękuję, że ze mną zaśpiewałeś. Było cudownie. Widziałeś kiedyś żeby aż tyle ludzi nas oglądało?
- Nie. Właśnie pierwszy raz taka wielka publiczność była. Nie ma za co. Wiesz przecież, że Cię kocham.- powiedział i lekko mnie przytulił. Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy. Na schody weszło pięciu przystojnych chłopaków.
- Cześć wam!- powiedział pasiasty.
- Hej.- odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Jestem Louis. To jest Harry.- pokazał na Loczka.- Liam.- chłopak w koszuli w kratę.- Zayn.- wskazał na ślicznego mulata o brązowych oczach w niebieskiej bejsbolówce.- A to jest Niall.- blondynek z niebieskimi paczadłami.
- Amy, Alan.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- Byliście naprawdę świetni.- chłopak z loczkami... mhmm... Harry? Tak. Chyba Harry.
- Wiemy.- powiedział nie skromnie mój brat i objął mnie ramieniem.
- Długo jesteście razem?- zapytał Louis.
- Pojebało Cię?! Ja z nim?! Niee no w tej chwili to mnie obraziłeś. To jest mój B-R-A-T!- przeliterowałam mu ostatnie słowo.
- Serio? Naprawdę myślałem, ze jesteście parą.
- To ty już lepiej nie myśl, bo coś ci nie wychodzi.- pokazałam mu język.
- Ej nudno tutaj strasznie...- powiedział Alan.
- Idź wyrwij jakąś dupę i ją przeleć to się rozerwiesz.- rzuciłam, ale od razu tego pożałowałam, bo dostałam w łeb od brata.
- Chodźmy do nas!- krzyknął Zayn.
- Do Was?- zapytałam zdziwiona.
- No a dlaczego nie?
- Bo my się prawie w ogóle nie znamy?- odpowiedziałam mu z głupią miną.
- Wiemy jak macie na imię. Wy wiecie kim my jesteśmy, więc się znamy.
- Kim niby jesteście?
- One Direction?- Loczek.
- One co?- zapytał głupio Alan.
- Czyli nie wiecie. Jesteśmy piosenkarzami i tworzymy zespół One Direction.- wyszczerzył się Liam, który dopiero pierwszy raz się odezwał.
- Aaaa... wiedziałam, że skądś was kojarzę, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- No to teraz możemy jechać.- powiedział Niall i ruszyliśmy do czarnego siedmioosobowego vana chłopaków. Droga przebiegła nam na poznawaniu się, śmianiu i różnych wygłupach. Z racji tego, że było już ciemno nie wiedziałam w ogóle gdzie dojechaliśmy. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do domu, a raczej do wielkiej oświetlonej willi chłopaków.
- Wow.- wydusiłam z siebie, a reszta się zaśmiała.
Weszliśmy do środka i zareagowałam drugim wow. Mieli pięknie urządzony salon, chyba ze wszystkimi sprzętami. Zayn od razu pobiegł do stojącego w lewym rogu barku i wyciągnął z niego parę flaszek wódki.
- Impreza!-krzyknął mulat i położył prowiant na stół.
- Rozgośćcie się.- powiedział chyba najspokojniejszy z tej całej zgrai Liam i poszedł do kuchni.
- Pomóc Ci w czymś?- zapytałam go.
- Jeśli chcesz.- uśmiechnął się miło i poszliśmy przygotować coś do jedzenia.
Kuchnia była mego wielka i jak salon zaopatrzona w przeróżne dziwne sprzęty.
Zrobiliśmy chyba ze cztery talerze kanapek plus jakieś szybkie sałatki.
- Ty serio z nimi mieszkasz?- pokazałam na salon, w którym chłopaki razem z moim bratem odstawiali jakąś szopkę.
- Tak, ale naprawdę jest super. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a nawet można powiedzieć rodziną.- odpowiedział.- Ok. Bierzemy to?
- Pewnie. Chodźmy.

Jedzenie, picie, gadanie, śmianie się i tak na zmianę. Byliśmy już lekko wstawieni i Louis zaproponował nam grę w butelkę.
- Ej nie! Ja jestem tutaj jedyną dziewczyną!-zaprzeczyłam.
- Peszek.- wyszczerzył się Harry.
Pierwszy kręcił Louis. Wypadło na Liama.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytał zadowolony Lou.
- Prawda.- odpowiedział pewnie Li.
- Ok. Podoba Ci się Amy?
Liam lekko się zaczerwienił, ale odpowiedział. - Tak. Jest bardzo ładna, ale ja mam Danielle.
Wypuściłam powietrze z ust. Danielle to pewnie dziewczyna Liama.- pomyślałam.
Teraz kolej Liama.
- Harry?
- Wyzwanie.- powiedział uradowany Lokers.
- Ok. Przyliż się z Amy, ale tak porządnie.
- Co ?!- krzyknęliśmy jednocześnie. Mimo, że byłam trochę podcięta to jeszcze wiedziałam co robię. Harry z resztą też.
- No nie umiecie?- zapytał zdziwiony Li.
- Umiemy.- powiedział oburzony kędzierzawy i popatrzył na mnie lekko się uśmiechając.
- Dobra, chodź.- powiedziałam i wstałam z podłogi.
Harry podszedł do mnie i przyciągnął lekko do siebie. Popatrzyłam się w jego zielone tęczówki i to był mój błąd. Zatopiłam się w nich i nawet nie wiedziałam kiedy Loczek zbliżył się do mnie i zaczął lekko muskać moje wargi. Zaczęliśmy cię całować coraz namiętniej. Zapomniałam o wszystkim. Słyszałam tylko owacje chłopaków i ciche mruczenie Harrego. On świetnie całował. Nasze języki tańczyły dziką sambę. Wreszcie niechętnie się od siebie oderwaliśmy. Jeszcze raz spojrzałam na tego jego piękne paczadła i lekko uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam na swoim miejscu. Odwzajemnił uśmiech i przysiadł koło mnie. Jeszcze jakąś godzinę chodź już nie co spokojniej i bez większych sensacji graliśmy. Wypiliśmy jeszcze kilka kolejek i później film mi się urwał.



Jakoś tak lubię ten rozdział. ;D
Dziękuję za 3 komentarze pod poprzednim postem. Miło.. ;)
Na blogu pojawiła się ankieta. Nie wiem czy to opowiadanie zakończyć po 10 rozdziałach czy ciągnąć dłużej? 
Strasznie dziękuję Anii, bo to po jej reklamach ktoś tutaj w ogóle wchodzi. 

4 komentarze= nowy rozdział  <3

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 1

- Mamo dlaczego my się przeprowadzamy tak w ogóle? - zapytałam rodzicielki jak siedzieliśmy w samolocie. - Mamoooo, mamooo !! Śpi. Dobra zapytam później.- zrezygnowana powiedziałam sama do siebie, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam Green Day'a. Rockowa muzyka zawsze mnie uspokaja.
Boję się. Boję się Londynu. Boję się tego czy w  ogóle znajdę tam znajomych? Dobra ciul, zobaczymy na miejscu.- Przerwałam moje rozmyślania i odeszłam w objęcia Morfeusza.



- Amy. Nic. Amy! Nic. Amy!!!!
- Spierdalaj, nie idę do szkoły!! - wydarłam się i zdzieliłam Alana w łeb. Dopiero później orientując się, że jesteśmy w samolocie.
- Wylądowaliśmy. - powiedział przez śmiech mój brat.
- Naprawdę? - zapytałam z sarkazmem i podniosłam ręce w geście obronnym widząc jego zabójcze spojrzenie.


- Oto nasz nowy dom!- krzyknęła uradowana mama jak minęliśmy próg. - Idźcie zobaczyć swoje pokoje.
Razem z bratem pobiegliśmy szybko na górę. Otworzyłam pierwsze drzwi po prawej.
- Alan! Chyba ten jest Twój. - krzyknęłam i poszłam szukać mojego pokoju. Następne drzwi. Łazienka.
- Wow! Mama się postarała.- pomyślałam i poszłam dalej. Next.
- O kurwa! - ryknęłam jak zobaczyłam mój pokój.
- Co mówiłaś?! - krzyknęła moja rodzicielka z dołu.
- Ymm... no bo ten... rybka mi się utopiła.- palnęłam pierwszą lepszą głupotę. Słyszałam jak mama tylko głośno westchnęła. U nas w domu nie wolno przeklinać. Tak. Zakaz ustanowiony przez mamę.

Po obejrzeniu całego domu mama kazała nam usiąść na kanapę i powiedziała, że musi nam coś ważnego przekazać. Razem z Alanem rozsiedliśmy się wygodnie.
- Słuchamy.
- Drogie dzieci. Ja wiem, że my dopiero się tutaj wprowadziliśmy i wy nikogo nie znacie, ale tak wyszło, że ja dziś, a tak dokładnie to za 2 godziny, wyjeżdżam do Paryża. Będziemy kończyć tam nową kolekcję, później sesje, wybiegi. Nie będzie mnie 4 tygodnie.
- Co ?! Przecież to jest cały miesiąc! A co z moją szkołą? - krzyknęłam. W sumie to wcale nie obchodziła mnie sprawa ze szkołą, ale musiałam coś powiedzieć, żeby nie było widać mojej uciechy z powodu wyjazdu mamy. Bardzo ją kochałam i utrzymywałyśmy świetny kontakt, ale teraz.. nowe miasto, nowi znajomi, imprezy.. uhuu..
- Waszą szkołą już się zajęłam. Jest maj, więc dużo tego roku szkolnego was nie ominęło, a do szkoły poszliście rok wcześniej, więc ... - dała nam dokończyć.
- Mamy cały rok wolnego !!!- krzyknęliśmy równocześnie i rzuciliśmy się z objęciami do mamy.
- Dokładnie. - powiedziała uśmiechnięta.- kochani ja już muszę lecieć. Taksówka czeka pod domem. Alan.-zwróciła się do brata.- Masz się opiekować Amy. Nie pij za dużo, nie rób imprez.- rzekła ucieszona.-Amy. - obróciła się w moja stronę.- Nie gotuj, bo jeszcze nie chcemy się pozbyć domu.- wyszczerzyła sie do mnie i mocno przytuliła.
- Ok, ok.- uśmiechnęłam się przez łzy.
- A i jeszcze jedno.- odwróciła się w drzwiach.- W garażu stoi samochód, tylko nie rozwalcie go na starcie.
Popatrzyliśmy się z Alanem na siebie zdziwieni.Chciałam podziękować mamie za wszystko, ale zanim my się ogarnęliśmy drzwi były już zamknięte, a taksówka odjechała.
- Mamy samochód i wolna chatę!- krzyknął mój stuknięty brat i od razu pobiegł do garażu. Poszłam w jego ślady i już za chwilę nie mogłam zamknąć buzi ze zdziwienia.
- To nasze? - powiedziałam strasznie zdziwiona.
- No chyba raczej tak. - rzucił ucieszony.



- To jak idziemy dzisiaj na karaoke? - zapytał Alan jak siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy kolację.
- Yhmm.. no w sumie możemy.
- Ok. To za dwadzieścia minut w salonie.
- Pojebało cię?! Za dwadzieścia minut to ja wyjdę na górę i otworzę szafę. Za dwie godziny na dole.- wyszczerzyłam się słodko do niego i pocałowałam w policzek.
- To ja jeszcze film pooglądam.- wziął kanapkę, poszedł i rzucił się na kanapę.

Poszłam się wykąpać. Weszłam do pokoju otworzyłam szafę i siedziałam przed nią jakieś 30 minut.
- Masz jeszcze godzinę!- usłyszałam krzyk Alana z dołu.
Oo fuck.
Szybko wyciągnęłam ciuchy (bez paska), pomalowałam się lekko, a włosy upięłam w wysokiego koka i zeszłam na dół.
- Punktualnie. Ooo ładnie wyglądasz.- wyszczerzył się do mnie.
- Dziękuję. Ja zawsze ładnie wyglądam, ty też dobra dupa jesteś.- powiedziałam do niego.
- Wiem, wiem. Laski na mnie polecą.
- Tsaaa.- powiedziałam szeptem, ale chyba usłyszał, bo próbował zabić mnie wzrokiem. - To jak idziemy kochany, przystojny braciszku?- rzekłam już głośniej.
- Tak idziemy kochana, zajebista siostrzyczko.
Zamknęliśmy dom i poszliśmy do naszego auta.
- Wiesz gdzie jechać? -zapytałam
- Nie.
- Aha.. no ok.
- Żartuję. Obczaiłem wszystko w necie.
- No to kierunek: club z  karaoke!- krzyknęliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się brechtać sami z siebie.


No to tak ... 3 komentarzy nie było, ale postanowiłam dodać 1 rozdział, ale żebym wstawiła rozdział 2 MUSZĄ być 3 komentarze. Teraz już się nie złamie. :D i od razu mówię, że w następnym rozdziale będzie się trochę działo . xd


http://allani.pl/ <--- a oto stronka na której można robić własne zestawy . :D

Dziękuje, dobranoc. 

Ania ;*




czwartek, 23 sierpnia 2012

Prolog

- Gdzie teraz?- zdenerwowana zapytałam matkę.
- Do Londynu, ale zobaczysz tam będzie świetnie i obiecuję ci, że to już ostatnia przeprowadzka.- odpowiedziała mi ucieszona rodzicielka.
- Tak. Ta z Madrytu do Paryża też była ostatnia, a później była jeszcze Barcelona, Szwecja, teraz jest Nowy York i jeszcze Londyn.- powiedziałam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami zostawiając mamę w kuchni.

Poszłam do parku. Słyszę śpiew ptaków i wesołe okrzyki dzieci. To zawsze mnie uspokaja.
Myślę o tym całym Londynie. W sumie to piękne miasto i zawsze chciałam je odwiedzić, ale z drugiej strony tutaj w Nowym Jorku mam wszystko. Szkoła, przyjaciele, ulubione miejsca. Tam nie będę miała nic.
Posiedziałam tam jeszcze trochę i postanowiłam wrócić do domu.
- Mamoo!!- krzyknęłam przy wejściu.
- Tak ?- zapytała podchodząc do mnie.
- Ja chcę cię przeprosić. Głupio wyszło, ale ja już się przyzwyczaiłam do Nowego Yorku i nie chciałam wyjeżdżać, ale później to przemyślałam i ... to kiedy wyjeżdżamy ?- ryknęłam roześmiana.
- Jutro o 14 mamy samolot.- powiedziała ucieszona mama.
- To idę się pakować!- pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam na górę.



No to prolog .! :D 
Jak będą pod tym postem 3 komentarze dodam 1 rozdział . (szantaż)

Blog Anii <3 <3 :D

wtorek, 21 sierpnia 2012

Bohaterowie

Amy Scott
(18l.)
Córka znanej projektantki. Rozgadana, sympatyczne, ale jak trzeba to też wulgarna. Gra na perkusji i gitarze elektrycznej. Świetnie dogaduje się ze swoim bratem.

Alan Scott
(19l.)
Brat Amy. Przystojny i zabawny skejt.
One Direction
Niall (19l.), Liam (19l.), Harry (18l.), Louis (20l.), Zayn (19l.)

Przystojni i utalentowani muzycy. 




No to mamy bohaterów pierwszego opowiadania.. :D 
Prolog jutro/pojutrze . 

niedziela, 19 sierpnia 2012

...

No hej . :D
Chyba nikt tego nie czyta bo komentarzy nie ma, ale ok ..
Co powiecie na takie 10party (opowiadanie zawierające 10 części) o One Direction ?
Wiem, że to miał być blog o modzie, alee .. wydaje mi się, że jakby było tutaj opowiadanie to więcej ludzi by to czytało i może nawet ktoś by skomentował .. :D

Jeszcze raz proszę o komentarzee i napiszcie co o tym myślicie (10party) ?


+ nowa nazwa bloga. http://1d-blog-fashion.blogspot.com/

piątek, 17 sierpnia 2012

Pierwsze podstawowe pytanie.
Czy są tutaj Directionerki ? 
Ja strasznie się nimi jaram i wgl ..



Taka tam płyta ...



A skoro blog o modzie to jeszcze takie coś :D


Ja chcę kurde te bluzki ! 


No to jeszcze parę słów na koniec. Wiem, że dopiero zaczęłam i pewnie nikt tego nie czyta, ale jak już czytasz to proszę skomentuj .. :) Miło będzie. :D

Dziękuje, dobranoc.